Thursday 21 February 2019

Marta Kisiel: "Oczy uroczne", czyli legendy miejskie i niemiejskie


Oda Kręciszewska, bohaterka nagrodzonego Zajdlem opowiadania Szaławiła (jeśli jeszcze go nie czytaliście, natychmiast porzućcie moje wynurzenia, i wróćcie, kiedy już nadrobicie zaległości), po latach miotania się z jednego krańca planety w drugi odnalazła swoje miejsce na Ziemi: zakupiony przez serwis aukcyjny dom, wzniesiony na fundamentach innego budynku (takiego z wieżyczką), pośrodku polany w środku lasu. Przy okazji odkryła również swoją prawdziwą naturę (wiły, istoty nadprzyrodzonej – choć nadal mocno osadzonej w człowieczeństwie), uratowała trójnogie szczenię i adoptowała niejakiego Bazyla: czorta z wadą wymowy. W końcowych scenach Szaławiły Odzie udało się również – z pomocą pewnego mrukliwego płanetnika – obronić swoją nową siedzibę przed tatą Bazyla, diabłem całkiem poważnego kalibru. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie... ale nie do końca.

Oczy uroczne. Razy dwa.
Akcja Oczu urocznych rozgrywa się mniej-więcej pół roku po wydarzeniach opisanych w Szaławile. Nadchodzi przesilenie zimowe, ciemność narasta i przynosi ze sobą szereg nieoczekiwanych zmian. Oda pracuje w pobliskiej przychodni, i spędza nadzwyczajnie dużo czasu na szyciu tajemniczych ran ciętych, z którymi przychodzą do niej zdezorientowani pacjenci. Szef Ody, Krzysztof, zajada czekoladą stres związanych z koniecznością szczepienia nieletnich. Roch-Płanetnik chadza wszędzie z siekierą, Bazyl zwodzi przypadkowych spacerowiczów na manowce, a w miasteczku otwiera się nietypowa szkoła tańca. Dodajmy do tego garść proroczych snów, współczesne wersje prześladujących ludzi strachów i demonów, bardzo realne zagrożenie dla wszystkich i nieco mniej oczywiste – dla nielicznych: wstrząśnijmy, zmieszajmy, i co nam wyjdzie?

Bardzo, bardzo porządna książka, Mili Moi.

Po szeregu trudnych doświadczeń, opisanych w Szaławile, Oda powinna cieszyć się względnym spokojem w upragnionym domu – cóż jednak może począć wiła, kiedy sama natura zmusza ją do zadawania sobie ważkich pytań w rodzaju: no dobrze, jestem tu, i jest mi dobrze, ale właściwie dlaczego tutaj, i teraz? I dlaczego ja? To taki etap meta w kategoriach samookreślenia, samoświadomości, oraz umacniania swojego dobrostanu – i nic dziwnego, że próbie odpowiedzi na te pytania może towarzyszyć napływ lęku i wątpliwości. Można je, oczywiście, rozwiać i obłaskawić – przy nieodzownej pomocy książek i innych źródeł wiedzy, co też zresztą wychodzi Odzie jak najbardziej na zdrowie.

Wiedza jako antidotum na zagrożenia czające się w ciemności – i te z mroków mitu i historii, i te najnowsze, kanalizujące lęki dręczące ludzkość od niepamiętnych czasów – stanowi zresztą motyw przewodni powieści. Autorka porusza pewien bardzo „nośny medialnie” problem współczesnego świata (gwarantuję, że natknęliście się na niego przynajmniej raz w ciągu ostatniego miesiąca!): i zestawiając go w cudownie mądry sposób ze światem demonów, upiorów i strachów wykazuje, że łatwo dostępne odpowiedzi najczęściej nie są najlepsze, a czasem wręcz przynoszą więcej strat, niż korzyści. Co możemy zatem zrobić, aby zrozumieć rzeczy i zjawiska, które nas przerażają? Czytać, czytać, czytać (mój dopisek: ...Martę Kisiel), rozmawiać z osobami bardziej od nas obeznanymi z tematem, poszerzać horyzonty, nie zadowalać się najprostszymi rozwiązaniami. Rozjaśniać mroki, dosłownie i w przenośni.

Zrobiło się poważnie: Oczy uroczne są jednak częścią tego samego cyklu, co Dożywocie i Siła niższa, więc nie martwcie się – będziecie się przy ich lekturze znakomicie bawić, ba! zaśmiewać w głos, i wypróbowywać na własnym aparacie mowy komunikację werbalną „na Bazyla” (wielki, wielki szacun oraz kudos dla Korektorów, którzy podjęli się obsłakawiania czortowskiej fonetyki!). Jeśli jesteście kobietami, lub po prostu zwracacie uwagę na takie rzeczy, znajdziecie tam również pewną genialną sugestię „modową”, którą sama chętnie bym przetestowała (tak, chodzi o „to z golfem”) - i wzruszycie się na wspomnienie Rilli-Marilli.

Krótko i węzłowato: Marta Kisiel trzyma poziom (i nie zamierza go nikomu oddawać), pod płaszczykiem przyjemnej historii z pogranicza rzeczywistości magicznej i fantastyki przemycając rozważania o całkiem poważnych sprawach, i to bez jakichkolwiek sugestii dydaktycznego smrodku. Jeśli mieliście (dlaczego?!) jakiekolwiek wątpliwości, czy warto sięgnąć po Oczy uroczne: niniejszym je rozwiewam. Powitajcie równonoc wiosenną opowieścią o przesileniu zimowym, bądźcie zdrowi, i delektujcie się Kiślem!


Marta Kisiel: Oczy uroczne
Wydawnictwo Uroboros
premiera: 13 marca 2019

(Dziękuję Wydawnictwu za egzemplarz recenzencki "Oczu urocznych" - teraz mogę jeszcze bardziej wkurzać złaknionych książek Ałtorki znajomych...)