Sądząc po karteczce z pomiarem pulsu i ciśnienia dokonanym na wiosnę 2008 roku, autobiografię Yuri zaczęłam czytać dobrze ponad dziesięć lat temu. Czemu jej wtedy nie skończyłam? Trudno powiedzieć. Miewam problemy z kończeniem książek, które czytam po japońsku - zaczynam sporo, potem odkładam na rzecz czegoś w innym języku, potem muszę wracać do wcześniejszych rozdziałów, żeby sobie przypomnieć, o co chodziło... kompletny brak konsekwencji w czytaniu.
Tym razem udało mi się połknąć całość na dwa razy, i jestem z tego bardzo zadowolona - zyskałam bowiem nieco inny ogląd na sprawę kariery Yuri oraz na jej obecną postawę wobec fanów i "historii", którą ma za sobą.
Aktorka znana jako Yuki Amami (to pseudonim sceniczny; ja zwykle używam jej prawdziwego imienia: Yuri) rozpoczęła swoją drogę zawodową od żeńskiego teatru musicalowo-rewiowego Takarazuka, w którym grała role męskie i nadzwyczaj szybko osiągnęła status gwiazdy. W tym miejscu - disclaimer: nie będę tutaj opisywać ani historii, ani specyfiki Takarazuki: to złożony temat, o którym napisano sporo wyczerpujących i świetnie przygotowanych prac (również po polsku); ja sama nie aspiruję do roli eksperta - jestem prostą fanką, której podoba się stylistyka teatru naginającego definicję płci, męskości oraz kobiecości, w połączeniu z nowatorskimi interpretacjami mniej lub bardziej oryginalnych wątków w musicalowej stylistyce. Na potrzeby tej notki wytłumaczę tylko, że aktorkami Takarazuki zostają młode dziewczęta, absolwentki specjalistycznej szkoły przygotowującej do tej konkretnej ścieżki kariery. Na każde miejsce w szkole przypada rocznie od kilkunastu do kilkudziesięciu chętnych dziewcząt w wieku 15-18 lat: niektóre kandydatki podchodzą do egzaminów tak długo, jak tylko mogą, nie wyobrażając sobie innej przyszłości zawodowej. Jako świeżo upieczone absolwentki, rozpoczynają od drobnych rzeczy: śpiewają w chórkach, tańczą w układach zbiorowych, a w miarę nabierania doświadczenia otrzymują coraz poważniejsze zadania aktorskie i wyrabiają sobie "pozycję" w grupie. Przyjmuje się, choć nie jest to bezwarunkową regułą, że do siódmego roku kariery młodsze aktorki pracują jako understudies starszych koleżanek - a po tym czasie ich kariera nabiera rozpędu (lub nie), i awansują coraz wyżej w hierarchii, aby ostatecznie (co jest udziałem nielicznych) w kilkanaście sezonów po debiucie przeżyć kilka miesięcy lub lat jako Top Star (supergwiazda ról męskich lub kobiecych), i odejść z Takarazuki w glorii i chwale, by pracować dalej w teatrze, kinie, na scenie i w telewizji. Nie powoduje to bynajmniej ich całkowitego odwrócenia się od przeszłości spędzonej w ścianach macierzystego teatru: często powracają do Takarazuki przy okazji spektakli jubileuszowych, udzielają wywiadów w których nawiązują do tej części swojej kariery, i tak dalej, i tym podobne.
W przypadku Yuri, cały cykl kariery - od debiutu scenicznego, przez okres pracy jako understudy, do dwuipółletniej "kadencji" top star - trwał zaledwie osiem lat. Po odejściu z teatru, Yuri napisała książkę o swoich doświadczeniach z okresu pracy w Takarazuce - tę właśnie, którą dziś opisuję - po czym nabrała wody w usta, i kompletnie odcięła się od tej części swojego życiorysu.
Zawsze mnie to zastanawiało. Yuri jest nawet dzisiaj dość mocno zdystansowana wobec fanów, nigdy nie mówi o początkach swojej kariery, do Takarazuki wróciła raz - w bardzo specyficznych okolicznościach, i dosłownie na pięć minut - a czytane przeze mnie kilka lat temu "reportaże" (cudzysłów uzasadniony) zza kulis teatru sugerowały, że jej kariera naznaczona była przeróżnymi traumami w postaci złośliwych plotek, dręczenia ze strony starszych koleżanek i tym podobne. W swojej autobiografii Yuri przyznaje, że pisano na jej temat sporo niepochlebnych, z palca wyssanych rzeczy, że próbowano dość ostro sterować jej karierą, i że padła ofiarą kradzieży, prawdopodobnie ze strony fana lub fanów: z drugiej jednak strony, odżegnuje się od plotek o "złej krwi" pomiędzy sobą a swoją poprzedniczką na pozycji top star, który to wątek był swego czasu mocno eksponowany w pseudo-oficjalnych wydawnictwach (i dyskutowany w fanowskich kuluarach). Książka autorstwa Yuri zadaje kłam tym teoriom, co oczywiście nie oznacza automatycznie, że wszystko, co w niej napisano (lub na napisanie czego zezwolono) jest w stu procentach zgodne z prawdą.
Być może nigdy nie dowiem się, jak było naprawdę: ale cieszę się, że mogłam poznać inną wersję tej historii, i spojrzeć na karierę jednej z moich ulubionych aktorek (nie: japońskich, ale - aktorek w ogóle) z nieco innej perspektywy.
Tym razem udało mi się połknąć całość na dwa razy, i jestem z tego bardzo zadowolona - zyskałam bowiem nieco inny ogląd na sprawę kariery Yuri oraz na jej obecną postawę wobec fanów i "historii", którą ma za sobą.
Aktorka znana jako Yuki Amami (to pseudonim sceniczny; ja zwykle używam jej prawdziwego imienia: Yuri) rozpoczęła swoją drogę zawodową od żeńskiego teatru musicalowo-rewiowego Takarazuka, w którym grała role męskie i nadzwyczaj szybko osiągnęła status gwiazdy. W tym miejscu - disclaimer: nie będę tutaj opisywać ani historii, ani specyfiki Takarazuki: to złożony temat, o którym napisano sporo wyczerpujących i świetnie przygotowanych prac (również po polsku); ja sama nie aspiruję do roli eksperta - jestem prostą fanką, której podoba się stylistyka teatru naginającego definicję płci, męskości oraz kobiecości, w połączeniu z nowatorskimi interpretacjami mniej lub bardziej oryginalnych wątków w musicalowej stylistyce. Na potrzeby tej notki wytłumaczę tylko, że aktorkami Takarazuki zostają młode dziewczęta, absolwentki specjalistycznej szkoły przygotowującej do tej konkretnej ścieżki kariery. Na każde miejsce w szkole przypada rocznie od kilkunastu do kilkudziesięciu chętnych dziewcząt w wieku 15-18 lat: niektóre kandydatki podchodzą do egzaminów tak długo, jak tylko mogą, nie wyobrażając sobie innej przyszłości zawodowej. Jako świeżo upieczone absolwentki, rozpoczynają od drobnych rzeczy: śpiewają w chórkach, tańczą w układach zbiorowych, a w miarę nabierania doświadczenia otrzymują coraz poważniejsze zadania aktorskie i wyrabiają sobie "pozycję" w grupie. Przyjmuje się, choć nie jest to bezwarunkową regułą, że do siódmego roku kariery młodsze aktorki pracują jako understudies starszych koleżanek - a po tym czasie ich kariera nabiera rozpędu (lub nie), i awansują coraz wyżej w hierarchii, aby ostatecznie (co jest udziałem nielicznych) w kilkanaście sezonów po debiucie przeżyć kilka miesięcy lub lat jako Top Star (supergwiazda ról męskich lub kobiecych), i odejść z Takarazuki w glorii i chwale, by pracować dalej w teatrze, kinie, na scenie i w telewizji. Nie powoduje to bynajmniej ich całkowitego odwrócenia się od przeszłości spędzonej w ścianach macierzystego teatru: często powracają do Takarazuki przy okazji spektakli jubileuszowych, udzielają wywiadów w których nawiązują do tej części swojej kariery, i tak dalej, i tym podobne.
W przypadku Yuri, cały cykl kariery - od debiutu scenicznego, przez okres pracy jako understudy, do dwuipółletniej "kadencji" top star - trwał zaledwie osiem lat. Po odejściu z teatru, Yuri napisała książkę o swoich doświadczeniach z okresu pracy w Takarazuce - tę właśnie, którą dziś opisuję - po czym nabrała wody w usta, i kompletnie odcięła się od tej części swojego życiorysu.
Zawsze mnie to zastanawiało. Yuri jest nawet dzisiaj dość mocno zdystansowana wobec fanów, nigdy nie mówi o początkach swojej kariery, do Takarazuki wróciła raz - w bardzo specyficznych okolicznościach, i dosłownie na pięć minut - a czytane przeze mnie kilka lat temu "reportaże" (cudzysłów uzasadniony) zza kulis teatru sugerowały, że jej kariera naznaczona była przeróżnymi traumami w postaci złośliwych plotek, dręczenia ze strony starszych koleżanek i tym podobne. W swojej autobiografii Yuri przyznaje, że pisano na jej temat sporo niepochlebnych, z palca wyssanych rzeczy, że próbowano dość ostro sterować jej karierą, i że padła ofiarą kradzieży, prawdopodobnie ze strony fana lub fanów: z drugiej jednak strony, odżegnuje się od plotek o "złej krwi" pomiędzy sobą a swoją poprzedniczką na pozycji top star, który to wątek był swego czasu mocno eksponowany w pseudo-oficjalnych wydawnictwach (i dyskutowany w fanowskich kuluarach). Książka autorstwa Yuri zadaje kłam tym teoriom, co oczywiście nie oznacza automatycznie, że wszystko, co w niej napisano (lub na napisanie czego zezwolono) jest w stu procentach zgodne z prawdą.
Być może nigdy nie dowiem się, jak było naprawdę: ale cieszę się, że mogłam poznać inną wersję tej historii, i spojrzeć na karierę jednej z moich ulubionych aktorek (nie: japońskich, ale - aktorek w ogóle) z nieco innej perspektywy.
No comments:
Post a Comment