Sunday 16 October 2022

Dziecko na pewno uleczy nasz związek!... - "Wywiad z wampirem", AMC - odcinki 3 i 4


Nnno dobrze, P.T. Czytelnicy - scenarzyści zdecydowanie nas rozpieszczają tym serialem; Cintryjka donosi, że AMC przedłużyło życie tego projektu o kolejny sezon, nie pozostaje nam zatem nic innego, jak rozsiąść się wygodnie, i oglądać z lubością.

Dodam tutaj, że w ramach powrotu do korzeni/głębszego podbudowania referencyjnego, dokładam do materiałów porównawczych książkę (pożyczoną z biblioteki) - oraz, że zachwyca mnie ponownie klimat zbudowany w pierwszym odcinku: szczególnie że mojej mocno opartej na filmie pamięci umknął fakt, iż rodzina Louisa w serialu jest żywcem (sic!) przeniesiona z powieści. Nie mówię już o tym, że miejscami scenariusz serialu dosłownie cytuje książkę - i jest to piękne, proszę P.T. Czytelników.

W odcinku trzecim, Louis - co jest spójne zarówno z książką, jak i z filmem - zaczyna filozofować, i przerzuca się na dietę zwierzęcą: Lestat, rzecz jasna, uważa to za równie pociągające, co jedzenie sucharków przy suto zastawionym stole. Eksplorujemy ich związek, jego queerowość i otwartość (żaden z nich nie jest monogamistą, i obaj ocierają się o hipokryzję gdy przychodzi do akceptowania owej otwartości inicjowanej przez partnera); ścierają się ze sobą, przekomarzają i kłócą, ale w podtekście pozostaje pewien rodzaj czułego pobłażania, którego brakuje w książce (ostatecznie Rice dopiero w późniejszych tomach nazywa ich związek "miłosnym"; w pierwszym tomie Kronik Louis opisuje Lestata mniej-więcej tak, jak naiwny twink może opisywać swojego pierwszego, doświadczonego i znudzonego ideą romantycznej miłości kochanka - unikając jednak jakichkolwiek aluzji do seksu). Louis próbuje również utrzymać status quo i pozostać w kontakcie z rodziną, co kończy się dokładnie tak, jak moglibyśmy się tego spodziewać.

Ciekawym zabiegiem - prowadzącym w konsekwencji do spotkania z Claudią, zapowiedzią którego kończy się ten odcinek - jest przesunięcie znaczeniowe pojęcia "zarazy" czy też "plagi": życiu Claudii zagraża niebezpieczeństwo nie dlatego, że wszyscy dookoła chorują na ospę (gorączkę krwotoczną?), ale z powodu... zarazy społecznej, którą z perspektywy włodarzy Nowego Orleanu stanowią ludzie tacy, jak Louis. Znakomite paralele z książką i filmem. Docieramy do 31. minuty: i kończymy odcinek.

W kolejnej, czwartej odsłonie, witamy Claudię: typowy, jak to ujmuje Daniel, "plasterek" mający naprawić mocno dysfunkcyjny związek. Scenarzyści zdecydowali się postarzyć ją ponownie: książkowa pięcio-, i filmowa ośmiolatka ma tutaj lat czternaście, co niesie za sobą konsekwencje w postaci przyspieszonej przemiany materii (jak u rosnącego dziecka) i rozbuchanych hormonów - dzięki któremu przyjmuję charakter i motywację tej postaci z dużo większą wiarą, niż w przypadku poprzednich wersji opowieści. Obserwujemy zatem zachłyśnięcie się Claudii jej nowym życiem - i nieuniknione nim rozczarowanie, bardzo ładnie pokazane. Próba poradzenia sobie z monotonią życia, odnalezienia swojego miejsca w "rodzinie", w której się znalazła - ja to kupuję, i Państwu również polecam.

Odcinek kończy się, kiedy stosunki między Claudią, Lestatem i Louisem są jeszcze w miarę dobre - około 51. minuty filmu, i 130. (z czterystu) strony książki: ale wiadomo już, że druga połowa sezonu będzie obfitować w dramaty, na które osobiście czekam z niecierpliwością. Produkcja i scenarzyści bardzo o nas dbają: czwarty odcinek pokazał, że potrafią się bawić formami narracji, i rozumieją motywacje swoich bohaterów: dzięki czemu, pomimo odświeżenia i uwspółcześnienia pewnych wątków, pozostają wierni materiałowi źródłowemu.

A do tego jeszcze: co bardziej queerowi widzowie chichoczą z zachwytu. Czego i Państwu życzę, bez względu na Wasz stosunek (sic!) do queeru.

Saturday 8 October 2022

Co robimy w Nowym Orleanie - "Wywiad z wampirem" AMC (recenzja, odc. 1 i 2)

 


(Postaram się, żeby było bezspojlerowo – oby się udało.)

Odrobina tła sytuacyjnego, zanim zaczniemy: „Wywiad z wampirem”, w formie filmu i książki, pojawił się w moim życiu pod koniec lat 90., wraz ze znajomością, która – w przeciwieństwie do mojego sentymentu do książek Ani Ryż – nie przetrwała próby czasu. Dopóki jednak trwała, „Wywiad…” oraz pozostałe Kroniki Wampirów stanowiły ważną część tej relacji. Czytało się je często, a film był oglądany… raz, może dwa razy w miesiącu, często we fragmentach. Długo po zakończeniu znajomości (i ostrej fazy na Kroniki) pojawiła się filmowa „Królowa potępionych”, którą można rozpatrywać w kategoriach kiepskiego napisanego fanfika AU, w dodatku – z niewieloma punktami wspólnymi z materiałem źródłowym.

Na podstawie tego… interesującego doświadczenia, wieść o remake’u „Wywiadu…” w formie serialowej nie napawała mnie początkowo optymizmem – miło mi jednak poinformować, że moje obawy nie zostały potwierdzone.

Co się zmieniło? Przede wszystkim: PERSPEKTYWA – twórcy serialu zakupili prawa do wszystkich książek Rice, i w związku z tym bohaterowie pisani są zupełnie inaczej, niż w przypadku filmu, a nawet – pierwowzoru książkowego (pamiętajmy, że między premierą „Wywiadu…” i „Wampira Lestata” minęło 9 lat, podczas których autorka miała sporo czasu na przemyślenie osobowości i historii swoich postaci). Mamy dzięki temu zupełnie innego Lestata – nie tak chaotycznego i nieprzewidywalnego – i zupełnie innego Louisa: działającego z powodu złości i rozczarowania społeczeństwem, a nie werterowskiego znużenia światem. W przypadku tego ostatniego zmieniło się zresztą o wiele więcej, niż tylko osobowość. W serialu (osadzonym w roku 1910, nie 1791) Louis jest Kreolem, który po śmierci swojego ojca zarządza siecią podrzędnych burdeli w Nowym Orleanie, żeby zapewnić rodzinie utrzymanie. Ma dwoje młodszego rodzeństwa: w tym brata, który za życia ojca przebywał w szpitalu dla obłąkanych z powodu obsesji na tle religijnym. Tenże brat próbuje nawracać dziewczyny pracujące dla Louisa – Louis w ataku wściekłości grozi mu nożem na ulicy, i na ten moment natrafia Lestat, przemierzający miasto w poszukiwaniu wiadomo czego. Historia zaczyna się toczyć.

Pierwszy odcinek serialu obejmuje akcję zawartą w czternastu minutach filmu: zaczynamy od reportera nazwiskiem Daniel Molloy, który otrzymuje propozycję PONOWNEGO przeprowadzenia wywiadu sprzed lat. Serial daje nam przy tym możliwość poznania nie tylko historii wampira, ale również postaci samego reportera, co stanowi wielki plus. Opowieść zaczyna się dokładnie tak, jak się tego spodziewamy: Louis poznaje Lestata, próbuje powstrzymać się od myślenia o nim w niewłaściwy sposób (po raz pierwszy w przypadku adaptacji prozy Anne Rice otwarcie podchodzimy do wzajemnej fascynacji tych dwóch, i pokazujemy łączącą ich więź like it’s 2022), Lestat uwodzi go bardzo skutecznie, Louis przeżywa wątpliwości (świetnie pokazany wpływ Kościoła katolickiego na jego poglądy, i winę nakładaną przez rodzinę na tych, którzy w jakikolwiek sposób odstają od „normy”); następuje pierwszy „kontakt fizyczny” (moim skromnym zdaniem, o wiele bardziej „obiecujący” niż ten filmowy), i wreszcie, jako kulminacja odcinka: przemiana.

Odcinek drugi to Louis powoli poznający „blaski i cienie” (z naciskiem na cienie) życia wampira – i jego pierwsze próby poradzenia sobie z faktem, że przy owym życiu utrzymuje go ludzka krew. Ściera się z Lestatem na płaszczyźnie filozofii (nie)życiowej, próbuje udawać, że wszystko jest takie, jak dawniej, i utrzymywać kontakty z rodziną – a to wszystko punktowane obrazami kolacji jedzonej z Danielem, i ich rozmowy o tym, czy w ogóle możliwe jest coś takiego, jak moralny wampiryzm. Kończymy mniej-więcej na etapie dwudziestej szóstej minuty filmu.

Co nam daje zmiana formatu? O wiele głębszą analizę postaci, ich działań i motywacji. Czas na ekspozycję, na pokazanie świata, który zaprasza Lestata do przysłowiowego stołu, a Louisa trzyma na dystans z powodu koloru jego skóry i alienuje. Miejsce na dodanie smaczków dla czytelników Kronik – od pierwszego odcinka otrzymujemy w prezencie szereg Easter Eggs, które osobiście bardzo doceniam. Zmienił się również sposób przedstawiania wampirów na ekranie: powtarzając sobie fragmenty filmu z 1994, zauważam (dopiero teraz!), że w tamtej wersji wampiry mają bardzo wyraźne żyły na twarzy i rękach – w przypadku wampirów A.D. 2022, zmianie ulegają jedynie oczy (przejrzyste, szklane, bardzo na plus) – a same kły mogą się chować i wysuwać – w odcinku specjalnym typu making of twórcy zdradzili, że przygotowali kilka długości protez, w zależności od tego, czy wampir się w danym momencie pożywia, czy nie.

W ramach ostrzeżenia dodam, że w serialu jest sporo gore – i nie mówię tutaj o krwi, której można się było spodziewać – równoważonego poczuciem humoru i puszczaniem oka do widza. Gra aktorska mnie przekonuje (szczególnie różnica między Louisem-świeżo przemienionym wampirem, i Louisem-opowiadającym Danielowi o swoim nie-życiu z perspektywy stulecia z groszem); przekonują mnie również aktorzy, zwłaszcza Sam Reid w roli Lestata (bardzo przyjemnie się na niego patrzy, jeżeli wiecie, co mam na myśli), podobnie jak decyzje reżysersko-producenckie… co tu dużo mówić?

Jest dobrze. Oglądam zupełnie nową historię, i mimo że wiem (?), jak się skończy, nie czuję się nią znudzona. Polecam Państwu serdecznie ten serial, z nadzieją, że utrzyma się przez kilka sezonów, i pozwoli nam zobaczyć historię z co najmniej kilku tomów Kronik. Życzę sobie tego gorąco.