Saturday 8 October 2022

Co robimy w Nowym Orleanie - "Wywiad z wampirem" AMC (recenzja, odc. 1 i 2)

 


(Postaram się, żeby było bezspojlerowo – oby się udało.)

Odrobina tła sytuacyjnego, zanim zaczniemy: „Wywiad z wampirem”, w formie filmu i książki, pojawił się w moim życiu pod koniec lat 90., wraz ze znajomością, która – w przeciwieństwie do mojego sentymentu do książek Ani Ryż – nie przetrwała próby czasu. Dopóki jednak trwała, „Wywiad…” oraz pozostałe Kroniki Wampirów stanowiły ważną część tej relacji. Czytało się je często, a film był oglądany… raz, może dwa razy w miesiącu, często we fragmentach. Długo po zakończeniu znajomości (i ostrej fazy na Kroniki) pojawiła się filmowa „Królowa potępionych”, którą można rozpatrywać w kategoriach kiepskiego napisanego fanfika AU, w dodatku – z niewieloma punktami wspólnymi z materiałem źródłowym.

Na podstawie tego… interesującego doświadczenia, wieść o remake’u „Wywiadu…” w formie serialowej nie napawała mnie początkowo optymizmem – miło mi jednak poinformować, że moje obawy nie zostały potwierdzone.

Co się zmieniło? Przede wszystkim: PERSPEKTYWA – twórcy serialu zakupili prawa do wszystkich książek Rice, i w związku z tym bohaterowie pisani są zupełnie inaczej, niż w przypadku filmu, a nawet – pierwowzoru książkowego (pamiętajmy, że między premierą „Wywiadu…” i „Wampira Lestata” minęło 9 lat, podczas których autorka miała sporo czasu na przemyślenie osobowości i historii swoich postaci). Mamy dzięki temu zupełnie innego Lestata – nie tak chaotycznego i nieprzewidywalnego – i zupełnie innego Louisa: działającego z powodu złości i rozczarowania społeczeństwem, a nie werterowskiego znużenia światem. W przypadku tego ostatniego zmieniło się zresztą o wiele więcej, niż tylko osobowość. W serialu (osadzonym w roku 1910, nie 1791) Louis jest Kreolem, który po śmierci swojego ojca zarządza siecią podrzędnych burdeli w Nowym Orleanie, żeby zapewnić rodzinie utrzymanie. Ma dwoje młodszego rodzeństwa: w tym brata, który za życia ojca przebywał w szpitalu dla obłąkanych z powodu obsesji na tle religijnym. Tenże brat próbuje nawracać dziewczyny pracujące dla Louisa – Louis w ataku wściekłości grozi mu nożem na ulicy, i na ten moment natrafia Lestat, przemierzający miasto w poszukiwaniu wiadomo czego. Historia zaczyna się toczyć.

Pierwszy odcinek serialu obejmuje akcję zawartą w czternastu minutach filmu: zaczynamy od reportera nazwiskiem Daniel Molloy, który otrzymuje propozycję PONOWNEGO przeprowadzenia wywiadu sprzed lat. Serial daje nam przy tym możliwość poznania nie tylko historii wampira, ale również postaci samego reportera, co stanowi wielki plus. Opowieść zaczyna się dokładnie tak, jak się tego spodziewamy: Louis poznaje Lestata, próbuje powstrzymać się od myślenia o nim w niewłaściwy sposób (po raz pierwszy w przypadku adaptacji prozy Anne Rice otwarcie podchodzimy do wzajemnej fascynacji tych dwóch, i pokazujemy łączącą ich więź like it’s 2022), Lestat uwodzi go bardzo skutecznie, Louis przeżywa wątpliwości (świetnie pokazany wpływ Kościoła katolickiego na jego poglądy, i winę nakładaną przez rodzinę na tych, którzy w jakikolwiek sposób odstają od „normy”); następuje pierwszy „kontakt fizyczny” (moim skromnym zdaniem, o wiele bardziej „obiecujący” niż ten filmowy), i wreszcie, jako kulminacja odcinka: przemiana.

Odcinek drugi to Louis powoli poznający „blaski i cienie” (z naciskiem na cienie) życia wampira – i jego pierwsze próby poradzenia sobie z faktem, że przy owym życiu utrzymuje go ludzka krew. Ściera się z Lestatem na płaszczyźnie filozofii (nie)życiowej, próbuje udawać, że wszystko jest takie, jak dawniej, i utrzymywać kontakty z rodziną – a to wszystko punktowane obrazami kolacji jedzonej z Danielem, i ich rozmowy o tym, czy w ogóle możliwe jest coś takiego, jak moralny wampiryzm. Kończymy mniej-więcej na etapie dwudziestej szóstej minuty filmu.

Co nam daje zmiana formatu? O wiele głębszą analizę postaci, ich działań i motywacji. Czas na ekspozycję, na pokazanie świata, który zaprasza Lestata do przysłowiowego stołu, a Louisa trzyma na dystans z powodu koloru jego skóry i alienuje. Miejsce na dodanie smaczków dla czytelników Kronik – od pierwszego odcinka otrzymujemy w prezencie szereg Easter Eggs, które osobiście bardzo doceniam. Zmienił się również sposób przedstawiania wampirów na ekranie: powtarzając sobie fragmenty filmu z 1994, zauważam (dopiero teraz!), że w tamtej wersji wampiry mają bardzo wyraźne żyły na twarzy i rękach – w przypadku wampirów A.D. 2022, zmianie ulegają jedynie oczy (przejrzyste, szklane, bardzo na plus) – a same kły mogą się chować i wysuwać – w odcinku specjalnym typu making of twórcy zdradzili, że przygotowali kilka długości protez, w zależności od tego, czy wampir się w danym momencie pożywia, czy nie.

W ramach ostrzeżenia dodam, że w serialu jest sporo gore – i nie mówię tutaj o krwi, której można się było spodziewać – równoważonego poczuciem humoru i puszczaniem oka do widza. Gra aktorska mnie przekonuje (szczególnie różnica między Louisem-świeżo przemienionym wampirem, i Louisem-opowiadającym Danielowi o swoim nie-życiu z perspektywy stulecia z groszem); przekonują mnie również aktorzy, zwłaszcza Sam Reid w roli Lestata (bardzo przyjemnie się na niego patrzy, jeżeli wiecie, co mam na myśli), podobnie jak decyzje reżysersko-producenckie… co tu dużo mówić?

Jest dobrze. Oglądam zupełnie nową historię, i mimo że wiem (?), jak się skończy, nie czuję się nią znudzona. Polecam Państwu serdecznie ten serial, z nadzieją, że utrzyma się przez kilka sezonów, i pozwoli nam zobaczyć historię z co najmniej kilku tomów Kronik. Życzę sobie tego gorąco.

No comments:

Post a Comment