Wednesday 17 October 2018

125/156. Takashi Hiraide, "Kot, który spadł z nieba"

Nie do końca zrozumiałam, o co chodziło Autorowi. O dokładne przedstawienie topografii posiadłości, w której rozgrywa się akcja książki? To najprędzej, bo bez rozrysowania sobie otoczenia wraz z informacjami o kierunkach świata ciężko jest zobrazować sobie, gdzie ściana, gdzie drzwi, którędy wchodzi kot i z której strony ("lewo", "prawo" i "naprzeciw" to pojęcia dla cieniasów) stoi sąsiedni budynek.

Ciężko było mi również wczuć się w "rozterki" bohaterów: może dlatego, że sama mam kota, i nie widzę problemu z tym, że czasami łazi to-to nie wiadomo dokąd, i może ma jakichś ludzkich przyjaciół poza domem. Gdyby tacy ludzie chcieli przyjść do mnie i zobaczyć, gdzie zazwyczaj przebywa mój kot, nie miałabym z tym większych problemów - w sytuacji wzburzenia emocjonalnego zapewne odłożyłabym tę wizytę na jakiś lepszy moment, ale z pewnością nie zakazałabym jej całkowicie (a na podobnym "konflikcie" zasadza się lwia część fabuły książki).

Krótko: nie poruszyło mnie ani nie zachwyciło. Nie znalazłam też w tekście ładunku emocjonalnego: a tymczasem internet podpowiada, że Autor jest poetą... Zdziwniej i zdziwniej.

No comments:

Post a Comment