Sunday 4 November 2018

142/156. Hari Kunzru - "Białe łzy"

To jest opowieść o poszukiwaniu autentycznej muzyki, i o konsekwencjach wkradania się w historię muzyki związanej ściśle z konkretną grupą etniczną, i korzeniami tejże grupy. Dwóch audiofilów - chłopak z nizin oraz dziedzic imperium finansowego - poszukuje sposobów na odtworzenie dawnego brzmienia, i nagrywa przypadkowe fragmenty muzyki w plenerze nowojorskiej dżungli. Na skutek "sterowanego przypadku" docierają do twórczości zapomnianego bluesmana, którego historia wiąże się w przemyślny sposób z dziejami rodziny jednego z młodzieńców.

Białe łzy nie są powieścią rozliczeniową. Nie próbują podawać gotowych recept na wybielanie (nomen omen) historii segregacji rasowej, prześladowań, nowożytnego niewolnictwa i pracy przymusowej. Podkreślają za to skutki przejmowania dziedzictwa kulturowego jednej grupy (społecznej, etnicznej, rasowej) przez inną, uważającą się bardziej uprzywilejowaną, godniejszą posiadania prawa do "autentycznych" wartości. Objawia się to między innymi poprzez tworzenie prawdziwego brzmienia na podstawie czegoś, co tak naprawdę nie ma nic wspólnego z historią społeczności, która - w przypadku sytuacji opisywanej przez Kunzru - przeszła przez lata niewolnictwa i prześladowań, z których powstała muzyka bluesowa. To mocny obraz, zmuszający do przemyśleń i refleksji.

Krótko i zwięźle - polecam Białe łzy gorąco, zarówno fanom wcześniejszych dzieł Autora (na początku tego roku przeczytałam równie dobrego Impresjonistę), jak i osobom, które nie miały wcześniej okazji trafić na tego pisarza.

No comments:

Post a Comment