Zmieniający się obraz otokoyaku, analizowany z perspektywy dzieł jednego autora, wystawianych na przestrzeni kilku dekad? Interesujące, ale tylko w wypadku, gdy widziało się daną sztukę (Hotel Stell Maris, Fake Love, Tsuioku no Barcelona, Boxman) - w pozostałych przypadkach czytelni(cz)ka czuje się trochę jak dziecko we mgle.
Zdecydowanie najciekawszą część książki stanowią trzy eseje: najpierw o "klasycznej" roli otokoyaku w rewiach z epoki Mon Paris, następnie - o tym, dlaczego Oscar z Róży Wersalu jest feministką, i jak jej postać wpłynęła na/została uwarunkowana przez prawa kobiet; wreszcie - o tym, dlaczego Śmierć z Elizabeth nie jest de facto typową rolą dla otokoyaku, albowiem gubi gdzieś swoją przypisaną męskość, nie potrzebując polegać na niej w celu realizacji własnych celów.
Już choćby tylko dla tych trzech fragmentów krytycznych warto jest sięgnąć po książkę Michie Amano - nie do przecenienia jest również zawarta w drugim ze wspomnianych esejów analiza filmu aktorskiego Lady Oscar: chyba nigdy nie zdarzyło mi się tak szybko przejść od ekscytacji ("Oooo, zrobili z tego FILM?!") do totalnego obrzydzenia ("...ale bardziej to się już tej postaci nie dało zniszczyć, tak?..."). Fanom mangi, anime, oraz wersji scenicznej poleca się zapoznanie z tym tekstem w ramach przestrogi. Ewentualnie można spróbować obejrzeć film na YT, z hiszpańskim dubbingiem. Wiele się na tej wersji językowej nie traci - a może wręcz: zyskuje, bo nie trzeba rozumieć, jakie bzdury plecie bohaterka...
Zdecydowanie najciekawszą część książki stanowią trzy eseje: najpierw o "klasycznej" roli otokoyaku w rewiach z epoki Mon Paris, następnie - o tym, dlaczego Oscar z Róży Wersalu jest feministką, i jak jej postać wpłynęła na/została uwarunkowana przez prawa kobiet; wreszcie - o tym, dlaczego Śmierć z Elizabeth nie jest de facto typową rolą dla otokoyaku, albowiem gubi gdzieś swoją przypisaną męskość, nie potrzebując polegać na niej w celu realizacji własnych celów.
Już choćby tylko dla tych trzech fragmentów krytycznych warto jest sięgnąć po książkę Michie Amano - nie do przecenienia jest również zawarta w drugim ze wspomnianych esejów analiza filmu aktorskiego Lady Oscar: chyba nigdy nie zdarzyło mi się tak szybko przejść od ekscytacji ("Oooo, zrobili z tego FILM?!") do totalnego obrzydzenia ("...ale bardziej to się już tej postaci nie dało zniszczyć, tak?..."). Fanom mangi, anime, oraz wersji scenicznej poleca się zapoznanie z tym tekstem w ramach przestrogi. Ewentualnie można spróbować obejrzeć film na YT, z hiszpańskim dubbingiem. Wiele się na tej wersji językowej nie traci - a może wręcz: zyskuje, bo nie trzeba rozumieć, jakie bzdury plecie bohaterka...
No comments:
Post a Comment