Wyobraź sobie, że idziesz sobie spokojnie, kiedy nagle orientujesz się że coś ucięło ci nogę jakby ostrym nożem...
Tego rodzaju kawałki można przeczytać w opracowaniu naukowym, a ja dopiero teraz na nie trafiłam?! Karygodne niedopatrzenie.
Japońska demonologia - tak w ujęciu etnograficznym, jak i popkulturowym - interesuje mnie od dawna; gdzieś tam w otchłani mojej biblioteki znalazłyby się pewnie pozycje o wdzięcznych tytułach Badania naukowe nad demonami (oni) - brakowało mi jednak bestiariusza zbierającego najprzeróżniejsze formy, jakie przyjmują dawne i współczesne wierzenia Japończyków, próbujących poradzić sobie z tematem Nienazwanego. Yokai znakomicie wypełniło tę niszę - a przy tym dodało do moich zainteresowań porządną nadbudowę teoretyczną, przedstawiając historię badań nad niezbadanym, oraz rozwój etnologii japońskiej w kontekście rodzimych wierzeń, przesądów, legend i zabobonów.
(Tak mi się właśnie skojarzyło, że całkiem ciekawie mogłoby to wyglądać podane w formie podobnej do naszych Legend produkcji Allegro: pożyjemy, zobaczymy; Japończycy idą raczej w stronę mangi i anime, co również świetnie sprawdza się w roli medium ukazującego tradycję współczesnemu konsumentowi kultury.)
Yokai wprowadziło do mojego słownika bardzo ważne pojęcie: monsterful, czyli świat doceniający bogactwo stworzeń i kreatur zaludniających cienie w godzinie pomiędzy dniem a nocą. Część bestiariuszowa wykłada w przystępny sposób pewne aspekty wierzeń związanych z oni - a właśnie o oni, czyli - w luźnym tłumaczeniu - demonach, traktuje moja bezwarunkowo ulubiona sztuka japońska: Ashura-jo no hitomi (Oczy zamku Ashury). Nie wdając się w szczegóły: dzięki lekturze książki M. D. Fostera udało mi się o wiele lepiej zrozumieć pewne odniesienia i nawiązania występujące w sztuce, i pojąć, jakim cudem jej bohaterkę spotkał taki, a nie inny los. Zaowocowało to powtórną lekturą scenariusza, i utwierdzeniem się przeze mnie w przekonaniu, iż Japończycy są mistrzami w delikatnej sztuce doceniania własnej tradycji oraz parodiowania co bardziej żałosnych elementów narodowej kultury masowej...
Krócej i konkretniej: Yokai serdecznie polecam, dziękując Autorowi za Jego pracę.
Tego rodzaju kawałki można przeczytać w opracowaniu naukowym, a ja dopiero teraz na nie trafiłam?! Karygodne niedopatrzenie.
Japońska demonologia - tak w ujęciu etnograficznym, jak i popkulturowym - interesuje mnie od dawna; gdzieś tam w otchłani mojej biblioteki znalazłyby się pewnie pozycje o wdzięcznych tytułach Badania naukowe nad demonami (oni) - brakowało mi jednak bestiariusza zbierającego najprzeróżniejsze formy, jakie przyjmują dawne i współczesne wierzenia Japończyków, próbujących poradzić sobie z tematem Nienazwanego. Yokai znakomicie wypełniło tę niszę - a przy tym dodało do moich zainteresowań porządną nadbudowę teoretyczną, przedstawiając historię badań nad niezbadanym, oraz rozwój etnologii japońskiej w kontekście rodzimych wierzeń, przesądów, legend i zabobonów.
(Tak mi się właśnie skojarzyło, że całkiem ciekawie mogłoby to wyglądać podane w formie podobnej do naszych Legend produkcji Allegro: pożyjemy, zobaczymy; Japończycy idą raczej w stronę mangi i anime, co również świetnie sprawdza się w roli medium ukazującego tradycję współczesnemu konsumentowi kultury.)
Yokai wprowadziło do mojego słownika bardzo ważne pojęcie: monsterful, czyli świat doceniający bogactwo stworzeń i kreatur zaludniających cienie w godzinie pomiędzy dniem a nocą. Część bestiariuszowa wykłada w przystępny sposób pewne aspekty wierzeń związanych z oni - a właśnie o oni, czyli - w luźnym tłumaczeniu - demonach, traktuje moja bezwarunkowo ulubiona sztuka japońska: Ashura-jo no hitomi (Oczy zamku Ashury). Nie wdając się w szczegóły: dzięki lekturze książki M. D. Fostera udało mi się o wiele lepiej zrozumieć pewne odniesienia i nawiązania występujące w sztuce, i pojąć, jakim cudem jej bohaterkę spotkał taki, a nie inny los. Zaowocowało to powtórną lekturą scenariusza, i utwierdzeniem się przeze mnie w przekonaniu, iż Japończycy są mistrzami w delikatnej sztuce doceniania własnej tradycji oraz parodiowania co bardziej żałosnych elementów narodowej kultury masowej...
Krócej i konkretniej: Yokai serdecznie polecam, dziękując Autorowi za Jego pracę.
No comments:
Post a Comment