Olga Tokarczuk to jedna z pisarek, na dźwięk nazwiska której
z miejsca rzucam się ku księgarni – szczególnie gdy w grę wchodzą opowiadania. Najnowszy
zbiór krótkich form Autorki, Opowiadania
bizarne, czyta się bardzo dobrze i przynosi kilka niespodziewanych zwrotów
akcji, mocno mieszając czytelnikowi w głowie. Serdecznie polecam tutaj
opowiadania: pierwsze, ostatnie, oraz „słoikowe”. Ach, i stylizowany pamiętnik
pewnego królewskiego medyka, który odkrywa, w czym leży siła narodu polskiego. Sama
prawda, drogi panie, sama prawda...
Jeżeli miałabym natomiast formułować jakieś zarzuty, zapewne
przyczepiłabym się do użycia słowa „stróżka” w miejscu, gdzie ewidentnie chodzi
o strUżkę. Z pewnym niepokojem obserwuję coraz częściej występującą w
literaturze współczesnej tendencję do kreskowania „o” w zdrobnieniu wyrazu „struga”,
i zawsze wyobrażam sobie w takich momentach maleńkie dozorczynie w maciupkich
fartuszkach, stojące na straży grup niesfornych łez (lub innych kropli).
Z tej to przyczyny, Opowiadania
bizarne oceniam najwyżej na 8/10 (bywam ortograficznym Nazgulem,
niezmiernie mi przykro). A szkoda...
No comments:
Post a Comment