Gwiezdne Wojny
obejrzałam po raz pierwszy przed premierą Przebudzenia
Mocy – ale jedno z moich najdawniejszych wspomnień dotyczy oglądania Star Treka: Next Generation w niedzielne
poranki – na jednym z niemieckich kanałów bardzo dawnej kablówki. Trek został ze mną na długo – przez pewien
czas „w tle” moich popkulturowych obsesyjek; powrócił z pełną mocą kilka lat
temu, gdy obejrzałam Orange is the New
Black i zapragnęłam pooglądać sobie inne rzeczy, w których grała Kate
Mulgrew (aka. Red Reznikov).
Tak zaczęła się moja znajomość z Voyagerem – serią o deprawacji i samotności, i o rodzinie złożonej z ludzi, których złączył ze sobą przypadek. Poza tym był to jednak przede wszystkim i po pierwsze Star Trek, czyli opowieść o ludziach starających się żyć w harmonii i poszanowaniu innych kultur i cywilizacji, odkrywać nowe światy i przesuwać granice poznania: w ramach łagodnej eksploracji i tolerancji dla Innego.
Tak zaczęła się moja znajomość z Voyagerem – serią o deprawacji i samotności, i o rodzinie złożonej z ludzi, których złączył ze sobą przypadek. Poza tym był to jednak przede wszystkim i po pierwsze Star Trek, czyli opowieść o ludziach starających się żyć w harmonii i poszanowaniu innych kultur i cywilizacji, odkrywać nowe światy i przesuwać granice poznania: w ramach łagodnej eksploracji i tolerancji dla Innego.
Star Trek nigdy
nie bał się trudnych tematów. W odcinku TNG
„The Outcast” Will Riker zakochuje się w przedstawicielu/przedstawicielce humanoidalnej
rasy, w której nie ma wyraźne rozgraniczonych ról płciowych, a osoby
identyfikujące się jako mężczyźni lub kobiety poddawane są karze w postaci
terapii elektrowstrząsami. „The Game” podejmuje temat uzależnień,
rozpoczynających się od społecznie akceptowalnych zachowań. W oryginalnym
serialu z lat sześćdziesiątych – w odcinku „Let that be your last battlefield” –
dwie rasy, wyglądające dokładnie tak samo (połowa ich ciała jest biała, a druga
połowa – czarna) dla postronnego obserwatora, mordują się nawzajem,
uważając „tych drugich” za etnicznie
gorszych (i nie, nie ma tutaj żadnego happyendu). Przy okazji: nie zapominajmy
również o tym, że to w oryginalnym Star
Treku zobaczyliśmy pierwszy „międzyrasowy” pocałunek w telewizji. Voyager przyniósł odcinki mówiące o
wolności kobiety do decydowania o swoim ciele (Tom Paris, zakochany po uszy,
ale nie chcący wykorzystywać chwili słabości swojej ukochanej w genialnym
odcinku „Blood Fever”, powinien stać się wzorem dla wszystkich mężczyzn na Ziemi i sąsiadujących planetach) oraz o prawie jednostki do decydowania o kontynuacji lub
zakończeniu własnego życia („Deathwish”).
Na długi czas przyjęłam, że Voyager będzie moim ulubionym serialem z tego uniwersum – tymczasem
kilka miesięcy temu CBS All Access zaczęło pokazywać zupełnie nową jakość – Discovery, czyli serial pokazujący
przyszłość z perspektywy roku 2017, nie 1966. Podeszłam do sprawy z pewną
nieśmiałością: jak się okazało, niesłusznie. Powróciły aktualne tematy –
wykorzystywanie stworzeń niższego gatunku do moralnie wątpliwych celów, granice
rozwoju nauki, rozdział posłuszeństwa od inicjatywy i proaktywnego zachowania –
a w pakiecie dołączono również świetne scenariusze, bardzo dobrą grę aktorską i
wszechświat lustrzany, jeden z
najgenialniejszych motywów powracających na przestrzeni całej franczyzy. Poza tym, po raz pierwszy w historii Treka, mamy w serialu parę jednopłciową, i to bardzo sensownie napisaną i wyreżyserowaną. Kudos dla twórców DSC.
Polecam Discovery
w całej rozciągłości (kapitan Lorca, grany przez Jasona Isaaca, prawie został
moim absolutnym ulubieńcem wszech czasów) – pierwszy sezon właśnie się skończył,
tym chętniej więc rzuciłam się na pierwszą powieść nawiązującą do fabuły
serialu. Desperate Hours opowiada o katastrofie
naturalnej (czy na pewno?) na odległej planecie: dwa statki Floty Gwiezdnej, Shenzhou i Enterprise, odpowiadają na wysłany przez mieszkańców sygnał S.O.S.,
ale nic nie idzie tak dobrze, jak mogłoby się wydawać. Pod względem proporcji
walk i przemocy do relacji międzyludzkich i rozwoju współpracy
międzyplanetarnej, książka ta przypomina klimatem Gwiezdne Wojny niż Treka,
ale nie była całkowicie zmarnowana próba literacka – uzyskałam kilka odpowiedzi
na pytania o rodzinę Michael Burnham, bohaterki Discovery, i z większym optymizmem podchodzę do kolejnej powieści –
Drastic Measures. Tym razem dowiemy
się więcej o relacji Lorki i Georgiou. Zacieram ręce, i ruszam do księgarni
internetowej…
Live long, Prosper, and watch Star Trek, folks.
No comments:
Post a Comment