Sunday, 18 February 2018

24/52. David Mack, "Star Trek: Discovery. Desperate Hours"


Gwiezdne Wojny obejrzałam po raz pierwszy przed premierą Przebudzenia Mocy – ale jedno z moich najdawniejszych wspomnień dotyczy oglądania Star Treka: Next Generation w niedzielne poranki – na jednym z niemieckich kanałów bardzo dawnej kablówki. Trek został ze mną na długo – przez pewien czas „w tle” moich popkulturowych obsesyjek; powrócił z pełną mocą kilka lat temu, gdy obejrzałam Orange is the New Black i zapragnęłam pooglądać sobie inne rzeczy, w których grała Kate Mulgrew (aka. Red Reznikov).

Tak zaczęła się moja znajomość z Voyagerem – serią o deprawacji i samotności, i o rodzinie złożonej z ludzi, których złączył ze sobą przypadek. Poza tym był to jednak przede wszystkim i po pierwsze Star Trek, czyli opowieść o ludziach starających się żyć w harmonii i poszanowaniu innych kultur i cywilizacji, odkrywać nowe światy i przesuwać granice poznania: w ramach łagodnej eksploracji i tolerancji dla Innego.

Star Trek nigdy nie bał się trudnych tematów. W odcinku TNG „The Outcast” Will Riker zakochuje się w przedstawicielu/przedstawicielce humanoidalnej rasy, w której nie ma wyraźne rozgraniczonych ról płciowych, a osoby identyfikujące się jako mężczyźni lub kobiety poddawane są karze w postaci terapii elektrowstrząsami. „The Game” podejmuje temat uzależnień, rozpoczynających się od społecznie akceptowalnych zachowań. W oryginalnym serialu z lat sześćdziesiątych – w odcinku „Let that be your last battlefield” – dwie rasy, wyglądające dokładnie tak samo (połowa ich ciała jest biała, a druga połowa – czarna) dla postronnego obserwatora, mordują się nawzajem, uważając  „tych drugich” za etnicznie gorszych (i nie, nie ma tutaj żadnego happyendu). Przy okazji: nie zapominajmy również o tym, że to w oryginalnym Star Treku zobaczyliśmy pierwszy „międzyrasowy” pocałunek w telewizji. Voyager przyniósł odcinki mówiące o wolności kobiety do decydowania o swoim ciele (Tom Paris, zakochany po uszy, ale nie chcący wykorzystywać chwili słabości swojej ukochanej w genialnym odcinku „Blood Fever”, powinien stać się wzorem dla wszystkich mężczyzn na Ziemi i sąsiadujących planetach) oraz o prawie jednostki do decydowania o kontynuacji lub zakończeniu własnego życia („Deathwish”).

Na długi czas przyjęłam, że Voyager będzie moim ulubionym serialem z tego uniwersum – tymczasem kilka miesięcy temu CBS All Access zaczęło pokazywać zupełnie nową jakość – Discovery, czyli serial pokazujący przyszłość z perspektywy roku 2017, nie 1966. Podeszłam do sprawy z pewną nieśmiałością: jak się okazało, niesłusznie. Powróciły aktualne tematy – wykorzystywanie stworzeń niższego gatunku do moralnie wątpliwych celów, granice rozwoju nauki, rozdział posłuszeństwa od inicjatywy i proaktywnego zachowania – a w pakiecie dołączono również świetne scenariusze, bardzo dobrą grę aktorską i wszechświat lustrzany, jeden z najgenialniejszych motywów powracających na przestrzeni całej franczyzy. Poza tym, po raz pierwszy w historii Treka, mamy w serialu parę jednopłciową, i to bardzo sensownie napisaną i wyreżyserowaną. Kudos dla twórców DSC.

Polecam Discovery w całej rozciągłości (kapitan Lorca, grany przez Jasona Isaaca, prawie został moim absolutnym ulubieńcem wszech czasów) – pierwszy sezon właśnie się skończył, tym chętniej więc rzuciłam się na pierwszą powieść nawiązującą do fabuły serialu. Desperate Hours opowiada o katastrofie naturalnej (czy na pewno?) na odległej planecie: dwa statki Floty Gwiezdnej, Shenzhou i Enterprise, odpowiadają na wysłany przez mieszkańców sygnał S.O.S., ale nic nie idzie tak dobrze, jak mogłoby się wydawać. Pod względem proporcji walk i przemocy do relacji międzyludzkich i rozwoju współpracy międzyplanetarnej, książka ta przypomina klimatem Gwiezdne Wojny niż Treka, ale nie była całkowicie zmarnowana próba literacka – uzyskałam kilka odpowiedzi na pytania o rodzinę Michael Burnham, bohaterki Discovery, i z większym optymizmem podchodzę do kolejnej powieści – Drastic Measures. Tym razem dowiemy się więcej o relacji Lorki i Georgiou. Zacieram ręce, i ruszam do księgarni internetowej…

Live long, Prosper, and watch Star Trek, folks.

No comments:

Post a Comment