Wednesday 10 January 2018

5/52. Piotr Milewski, DZIENNIKI JAPOŃSKIE

Nie dowiedziałam się z tej książki niczego nowego.

No, może poza tym, że cytujący tradycyjną poezję japońską Autor nie może pojąć, że partykułę tematu zapisujemy w sylabariuszu jako ha, ale czytamy i transliterujemy jako wa. Ot, smuteczek, i gryzienie w oczy.

Dla japonisty, szczególnie takiego, który zwiedził większość opisywanych przez Autora miejsc (choć niekoniecznie autostopem, powiedzmy to sobie wprost), nie są więc "Dzienniki japońskie" niczym odkrywczym: przeciwnie, wszechobecna, neoficka egzaltacja działa cokolwiek odstraszająco. Ale pewnie gdybym nie miała za sobą pięciu lat studiów i dziesięciu lat pracy w japońskich korpo - gdybym była mężczyzną doceniającym urodę Azjatek, lub kobietą doceniającą urodę Azjatów* - gdybym dopiero snuła plany o wyjeździe do Japonii - odebrałabym tę książkę jako interesujące połączenie dziennika z pamiętnikiem, i byłabym zadowolona.

Oceńcie sami, czy zabierać się za lekturę :)

* Tymczasem jestem kobietą, doceniającą urodę Azjatek. Dwa słowa: Amami Yūki.

1 comment:

  1. Jakos sie raczej nie zabiore za. Juz wystarczy ze mi macierz jakas Bator kupila (choc miejmy nadzieje ze nie o Japonii ).

    ReplyDelete