Monday, 8 January 2018

4/52. Olga Tokarczuk, OSTATNIE HISTORIE

Chyba dobrze utrafiłam z tą książką: styczeń jest dla mnie miesiącem wspominania bardzo bliskiego mi człowieka - odszedł na zawsze dziewięć lat temu - a do tego jeszcze kończyłam czytanie w pierwszy prawdziwie mroźny dzień tej zimy.

"Ostatnie historie" to opowieść o rodzinie, zimnie i umieraniu: niekoniecznie w tej kolejności. Trzy kobiety - matka, babka i córka/wnuczka spotykają śmierć w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, formach i wcieleniach, przy okazji dowiadując się dużo o samych sobie, oraz o ludziach, których kochają. Lub nie.

Zimno jest w tych opowieściach wszechobecne, nawet kiedy akcja zabiera nas na tropikalną wyspę. To jest coś, co zawsze ceniłam w pisarstwie Olgi Tokarczuk - od czasu, gdy przeczytałam "Dom dzienny, dom nocny", ówczesną nowosć wydawniczą (do książki dołączona była zakładka z przepisem na potrawę z muchomorów. Genialne w swej prostocie.) - i wsiąkłam po uszy. Jest się w środku tego wszystkiego, o czym ona pisze. I nie zawsze bywa to przyjemne - ale zawsze JEST ważne.

Zdecydowanie najlepsza z przeczytanych w tym roku (ha!) książek. Zobaczymy, gdzie znajdzie się w podsumowaniu...

No comments:

Post a Comment