Saturday 20 January 2018

7/52. Mieko Kawakami - "Chichi to ran"

Strasznie się rozleniwiłam w kwestii czytania po japońsku. Tym przyjemniej wróciło mi się do tej zabawy przy okazji książki napisanej w dialekcie, i obfitującej w długie, strumienioświadomościowe frazy.

Chichi to ran (nazwałam ją sobie roboczo: "Mleczko, jajeczko"; nie pytajcie...) ma w gruncie rzeczy bardzo prostą fabułę. Główną bohaterkę, od kilku lat mieszkającą w Tokio, odwiedza siostra z córką. Siostra chce operacyjnie powiększyć sobie piersi. Córka porozumiewa się z matką (i z ciotką) wyłącznie za pomocą pisemnych komunikatów, oraz prowadzi coś w rodzaju dziennika, opisując swoje obawy, lęki i ogólną niechęć do dorastania - w szczególności do fizjologicznych przejawów dojrzewającej kobiecości. Bohaterka idzie z siostrą do łaźni, spędza z siostrzenicą leniwy dzień na kanapie, i dostaje okres. Ot, i (prawie) wszystko.

Gdzieś między wierszami, między płynnie przelewającym się ze strony na stronę dialektem z Osaki, zawierają się jednak dalekie od wyświechtanych frazesów prawdy o naturze kobiecości - w sensie tak fizycznym, jak i duchowym - o tym wściekle szarpiącym za duszę związku między matką i córką, którego doświadczyła pewnie większość kobiet (z tej czy innej perspektywy), o lęku przed odpowiedzialnością i chęci powrotu do tego, co było: bez konieczności pozbywania się tego, co jest.

I to, proszę Szanownych, nie jest ani odrobinę proste czy nieskomplikowane.

Tak sobie myślę, że może warto by było przełożyć tę książeczkę (są to w gruncie rzeczy dwa niedługie opowiadania, skupiłam się głównie na tytułowym). Wyzwanie na rok 2018? Zobaczymy...

Dobrego weekendu!

--

PS. Doszłam do wniosku, że nie będę pisać na bieżąco o czytelniczych powtórkach: impresje z drugiego czytania dzienników Susan Sontag (6/52) pojawią się więc zapewne przy okazji zbiorczego wpisu bliżej połowy roku.

1 comment:

  1. Brzmi ciekawie. Moze kiedys przeczytam, bo ze stosem nie przeczytanych ksiazek mnie straszacych zakupowo polowac mi sie nie chce. Ale tak. Tez tesknie za japonskim. Poki co walcze z czytaniem po niemiecku to tu to tam. :)

    ReplyDelete