Sunday 26 November 2017

W roli pisarza: Tom Hanks. Kolekcja nietypowych zdarzeń.



Nie pamiętam, jakiej marki była ta pierwsza. Miała wysokie klawisze, w które trzeba było uderzać z zajadłością tak wielką, że trzęsły się długopisy w szufladce szafki, na której stała. Bardzo szybko odpadło „Y”; nie działało też przewijanie taśmy w obie strony – jedną z pierwszych rzeczy, jakie nauczyłam się przy niej robić, była zamiana szpulek.

Nie nauczono mnie ustawiania marginesów ani interlinii. Pisałam drobniutkim maczkiem, od brzegu do brzegu kartek z nagłówkiem „Orbis”, lub cieniutkiego papieru do drukarki igłowej.

Zaczęłam na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy sporą część wakacji spędzałam u dziadków, i trzeba mnie było czymś zająć. Miałam osiem, może dziewięć lat. Szczęśliwie – niewiele się z tamtym czasów zachowało.

Mam zatem słabość do maszyn do pisania – i tym przyjemniej czytało mi się zbiór opowiadań Toma Hanksa, połączonych wspólnym motywem tego właśnie urządzenia. Uncommon Type, przetłumaczona jako Kolekcja nietypowych zdarzeń, jest zaiste smakowita: napisana z polotem, sprawnie skonstruowana (podziwiam ludzi, którzy tak sprawnie poruszają się w strukturze krótkich form literackich) i – co również bardzo doceniam – świetnie przetłumaczona przez Patryka Gołębiowskiego, w którym wyczuwam pokrewną duszę Barańczakofila. O treści samych opowiadań wiele tu pisać nie będę, żeby nie psuć Wam przyjemności z ewentualnej lektury: uprzejmie donoszę jednak, że ich bohaterowie są nad podziw zręcznie opisani, puenty bywają mocno zaskakujące, a język, choć oszczędny, buduje plastyczny i barwny świat – bez względu na to, w której dekadzie osadzone są opisywane wydarzenia. Trochę ich – dekad – znajdziemy, podzielonych pomiędzy siedemnaście opowiadań zbioru.

Jako świeżo upieczona fanka felietonów Hanka Fiseta (do przeczytania w Kolekcji…), życzyłabym sobie bardzo przeczytać kolejnych siedemnaście. Albo nawet – trzydzieści cztery.

Pisz, Tom, pisz.

PS. W ramach dodatkowych przyjemności czytelniczych serdecznie polecam Państwu autobiografię Piotra Bukartyka Fatalny przykład dla młodzieży, którą nabyłam w ramach prezentu gwiazdkowego dla Pani Matki. Dla mnie, nie znającej twórczości Pana Piotra poza ramami PR III, była to wielce pouczająca i zajmująca lektura. Czego i Wam życzę. K. W.

No comments:

Post a Comment