Kanada, połowa XIX. wieku.
Grace Marks ma szesnaście lat. Grace Marks jest ruda, cicha, i często postrzegana jako nie w pełni zdrowa na umyśle prostaczka. Grace Marks jest również ładną, purytańską protestantką. Od kilku lat pracuje jako służąca w Toronto i okolicach. Doskonale szyje - specjalizuje się w kołdrach, zszywanych z kształtów geometrycznych we wzory o nazwach Puszka Pandory, Łzy Hioba, czy Rajskie Drzewo.
Grace Marks staje przed sądem, posądzona o aktywny udział - jeśli nie o samodzielne zaplanowanie - w morderstwie swojego chlebodawcy oraz gospodyni domu, starszej (głównie stażem) służącej, która przyjęła ją do pracy. Ma na sobie czepek i sukienkę zamordowanej kobiety.
Otrzymuje wyrok śmierci, zamieniony następnie na dożywotnie więzienie.
---
Grace Marks odbywa karę od ładnych kilku lat. Niektóre dni spędza w domu zarządcy zakładu karnego - nie tylko jako szwaczka i hafciarka, ale przede wszystkim - jako mrożąca krew w żyłach atrakcja, morderczyni, którą pani domu może się chwalić podczas seansów spirytystycznych.
Simon Jordan jest młodym psychologiem, interesuje się sposobem prowadzenia szpitali dla obłąkanych. Na wezwanie Komitetu w Sprawie Ułaskawienia Grace Marks, przybywa do Kingston, aby przeprowadzić serię rozmów z osadzoną, i napisać raport tyczący się jej charakteru, oraz możliwej manipulacji ze strony prawników, której Grace miałaby ulec podczas procesu. "Zleceniodawcy" Simona nie kryją, że mają nadzieję na wykorzystanie jego pracy w calu kasacji wyroku.
--
Atwood prowadzi narrację leniwie, niespiesznie, tak, jak sama Grace mogłaby opowiadać o swoim życiu młodemu lekarzowi-idealiście, rumieniącemu się i nadstawiającemu uszu na każdą wzmiankę o rozlicznych nieprzyzwoitościach życia. Powieść opiera się na rozlicznych dokumentach z epoki - trzech wersjach (sic!) zeznań Grace, oraz tego, co powiedział jej "współsprawca"; artykułach prasowych, notatkach prawników i tym podobne. Czy to, co zawiera powieść, to - cytując moją polonistkę z liceum - fakty autentyczne? Tego nie wiemy: ani Autorka, postawiona przed ogromem materiału źródłowego, dość często przedstawiającego dramatycznie różne wersje tych samych wydarzeń - ani ja, poprowadzona przez tę historię w taki sposób, żeby móc wyrobić sobie własny pogląd na osobę Grace, niekoniecznie zgodny z prawdą.
To znakomite studium manipulacji informacją, zakłamania, dwuznaczności językowych oraz fascynacji groteskę, makabrą i tanią sensacją, która nie stanowi domeny szmatławej prasy z początków XXI. wieku, ponieważ w rzeczywistości towarzyszy naszej cywilizacji dużo dłużej, niż chcielibyśmy przyznać.
Zapewne wiecie, że mam słabość na punkcie twórczości Margaret Atwood, i nie znajduję w niej zbyt wielu wad: tak jest i tym razem, tym bardziej, że Alias Grace - w przeciwieństwie do dystopii, w których Atwood się specjalizuje - jest bardzo mocno osadzona w bardzo konkretnej rzeczywistości, co przydaje głębi całej opowieści. Serdeczne polecam zapoznanie się z historią Grace - zarównoe w wersji powieściowej, jak i z serialem Netflixa, przy produkcji którego Autorka pełniła funkcję producentki prowadzącej. Zaiste, smakowita smakowitość.
Grace Marks ma szesnaście lat. Grace Marks jest ruda, cicha, i często postrzegana jako nie w pełni zdrowa na umyśle prostaczka. Grace Marks jest również ładną, purytańską protestantką. Od kilku lat pracuje jako służąca w Toronto i okolicach. Doskonale szyje - specjalizuje się w kołdrach, zszywanych z kształtów geometrycznych we wzory o nazwach Puszka Pandory, Łzy Hioba, czy Rajskie Drzewo.
Grace Marks staje przed sądem, posądzona o aktywny udział - jeśli nie o samodzielne zaplanowanie - w morderstwie swojego chlebodawcy oraz gospodyni domu, starszej (głównie stażem) służącej, która przyjęła ją do pracy. Ma na sobie czepek i sukienkę zamordowanej kobiety.
Otrzymuje wyrok śmierci, zamieniony następnie na dożywotnie więzienie.
---
Grace Marks odbywa karę od ładnych kilku lat. Niektóre dni spędza w domu zarządcy zakładu karnego - nie tylko jako szwaczka i hafciarka, ale przede wszystkim - jako mrożąca krew w żyłach atrakcja, morderczyni, którą pani domu może się chwalić podczas seansów spirytystycznych.
Simon Jordan jest młodym psychologiem, interesuje się sposobem prowadzenia szpitali dla obłąkanych. Na wezwanie Komitetu w Sprawie Ułaskawienia Grace Marks, przybywa do Kingston, aby przeprowadzić serię rozmów z osadzoną, i napisać raport tyczący się jej charakteru, oraz możliwej manipulacji ze strony prawników, której Grace miałaby ulec podczas procesu. "Zleceniodawcy" Simona nie kryją, że mają nadzieję na wykorzystanie jego pracy w calu kasacji wyroku.
--
Atwood prowadzi narrację leniwie, niespiesznie, tak, jak sama Grace mogłaby opowiadać o swoim życiu młodemu lekarzowi-idealiście, rumieniącemu się i nadstawiającemu uszu na każdą wzmiankę o rozlicznych nieprzyzwoitościach życia. Powieść opiera się na rozlicznych dokumentach z epoki - trzech wersjach (sic!) zeznań Grace, oraz tego, co powiedział jej "współsprawca"; artykułach prasowych, notatkach prawników i tym podobne. Czy to, co zawiera powieść, to - cytując moją polonistkę z liceum - fakty autentyczne? Tego nie wiemy: ani Autorka, postawiona przed ogromem materiału źródłowego, dość często przedstawiającego dramatycznie różne wersje tych samych wydarzeń - ani ja, poprowadzona przez tę historię w taki sposób, żeby móc wyrobić sobie własny pogląd na osobę Grace, niekoniecznie zgodny z prawdą.
To znakomite studium manipulacji informacją, zakłamania, dwuznaczności językowych oraz fascynacji groteskę, makabrą i tanią sensacją, która nie stanowi domeny szmatławej prasy z początków XXI. wieku, ponieważ w rzeczywistości towarzyszy naszej cywilizacji dużo dłużej, niż chcielibyśmy przyznać.
Zapewne wiecie, że mam słabość na punkcie twórczości Margaret Atwood, i nie znajduję w niej zbyt wielu wad: tak jest i tym razem, tym bardziej, że Alias Grace - w przeciwieństwie do dystopii, w których Atwood się specjalizuje - jest bardzo mocno osadzona w bardzo konkretnej rzeczywistości, co przydaje głębi całej opowieści. Serdeczne polecam zapoznanie się z historią Grace - zarównoe w wersji powieściowej, jak i z serialem Netflixa, przy produkcji którego Autorka pełniła funkcję producentki prowadzącej. Zaiste, smakowita smakowitość.
No comments:
Post a Comment