Dlaczego nie przeczytałam Miedzianki wcześniej? Nie wiem. Nie złożyło się, nie weszła mi w ręce - pewnie mogłabym próbować jakoś to uzasadnić, ale nie jestem pewna, czy ma to jakiś większy sens. Dość, że stało się - i oto jestem po lekturze, żywiąc do Autora oraz samej pozycji jak najcieplejsze uczucia.
Pomijając rewelacyjne - dla mnie osobiście - informacje z historii miedziankowskich kopalni (gdzie wydobywano nie tylko miedź, ale również uran), jest to przede wszystkim opowieść o wspólnocie mieszkańców, która nie kończy się z chwilą zniknięcia Miedzianki (dosłownie) z powierzchni Ziemi. Będę przez chwilę nieznośnie patetyczna: okazuje się, że wstrząsy i podkopy mogą naruszyć fundamenty budynków, ale nie więzi łączące mieszkańców miasteczka. (Miedzianka jako fenomen literacki i kulturowy to również kronika miejsca ocalonego od zapomnienia przez tych, którzy stamtąd pochodzą - oraz zapaleńców natchniętych do działania za sprawą barwnej narracji Filipa Springera: czego najlepszym przykładem jest, zorganizowany latem ubiegłego roku, Miedzianka Fest: weekend z literaturą i historią, osnuty wokół dziejów nieistniejącego.) Reportaż Springera zachęca więc do refleksji nad siłą społeczności lokalnej, oraz nad bardzo ostatnio modnym pojęciem "małomiasteczkowości". Na tajemnice, przygody oraz dynamiczne zwroty natrafimy nie tylko w dziejach wielkich metropolii - a Miedzianka przypomina nam o tym, że historia stale stwarza się wokół nas, przybierając niekiedy absolutnie fantastyczne formy.
Pomijając rewelacyjne - dla mnie osobiście - informacje z historii miedziankowskich kopalni (gdzie wydobywano nie tylko miedź, ale również uran), jest to przede wszystkim opowieść o wspólnocie mieszkańców, która nie kończy się z chwilą zniknięcia Miedzianki (dosłownie) z powierzchni Ziemi. Będę przez chwilę nieznośnie patetyczna: okazuje się, że wstrząsy i podkopy mogą naruszyć fundamenty budynków, ale nie więzi łączące mieszkańców miasteczka. (Miedzianka jako fenomen literacki i kulturowy to również kronika miejsca ocalonego od zapomnienia przez tych, którzy stamtąd pochodzą - oraz zapaleńców natchniętych do działania za sprawą barwnej narracji Filipa Springera: czego najlepszym przykładem jest, zorganizowany latem ubiegłego roku, Miedzianka Fest: weekend z literaturą i historią, osnuty wokół dziejów nieistniejącego.) Reportaż Springera zachęca więc do refleksji nad siłą społeczności lokalnej, oraz nad bardzo ostatnio modnym pojęciem "małomiasteczkowości". Na tajemnice, przygody oraz dynamiczne zwroty natrafimy nie tylko w dziejach wielkich metropolii - a Miedzianka przypomina nam o tym, że historia stale stwarza się wokół nas, przybierając niekiedy absolutnie fantastyczne formy.
No comments:
Post a Comment