Jako malarz amerykański, Edward Hopper nie jest prawdopodobnie znany przeciętnemu odbiorcy sztuki z okolic Warszawy - z potencjalnym wyjątkiem w postaci obrazu Nocne ptaki, tego z trójką ludzi przy ladzie w jasno oświetlonym barze, któremu w okna zagląda noc. Dla samego obcowania z Jego twórczością - jasnością i cieniem, prostą, wyrazistą kreską, która opowiada nieproste historie - warto sięgnąć po wydaną w końcówce 2018. antologię opowiadań W świetle i mroku - pięknie wydaną, pachnącą, na dobrym papierze, poprzetykaną reprodukcjami obrazów, które posłużyły autorom za punkt wyjścia do stworzenia zachwycających miniatur w atmosferze noir, tchnących świeżością elegancji lat trzydziestych, miejscami wypychaną przez duszący ciężar Wielkiego Kryzysu. Każdy z Autorów dołożył coś od siebie (Stephena Kinga i Joyce Carol Oates rozpoznaje się nieomal z zamkniętymi oczami, hłe, hłe), budując opowieść wokół sceny przedstawionej na obrazie Hoppera, lub używając samego dzieła sztuki jako znaczącego rekwizytu w stworzonej przez siebie historii. W efekcie otrzymujemy znakomity obraz epoki, w której tworzył Hopper - równie wyraźny, dobitny i przejmujący, co "materiał wyjściowy".
Poleca się serdecznie, zarówno miłośnikom Hoppera, jak i tym, którzy natrafili na Jego nazwisko dopiero przy okazji niniejszej antologii.
Poleca się serdecznie, zarówno miłośnikom Hoppera, jak i tym, którzy natrafili na Jego nazwisko dopiero przy okazji niniejszej antologii.
No comments:
Post a Comment