Tylko Lola
Jarosława Kamińskiego była dla mnie jednym z największym objawieniem czytelniczym
ostatnich miesięcy - nic więc dziwnego, że rzuciłam się na Rozwiązłą, debiut powieściowy Autora sprzed pięciu lat, wznowiony ostatnio
przez Wydawnictwo W.A.B., jak pelikan na świeżą rybę. W materiałach prasowych
pojawiał się motyw powieści obyczajowej o związku starszej kobiety ze sporo
młodszym mężczyzną, oraz reperkusji związanych z ujawnieniem tego związku przed
rodziną partnera, natomiast sam Autor oświadczył na okładce książki, że „lubi
bawić się myślą, że Rozwiązła to w
gruncie rzeczy powieść religijna”. Ja tymczasem uważam, że jest to przede
wszystkim rozliczenie z historią.
Już po lekturze Loli
rzuciła mi się w oczy skłonność Jarosława Kamińskiego do przeprowadzania prób
rozliczania się z historią najnowszą – dokładniej rzecz ujmując, z wydarzeniami
roku 1968 oraz podejściem do (brzydko mówiąc) kwestii żydowskiej w powojennej
Polsce. W Rozwiązłej położył podstawy
pod historię z Tylko Loli, wychodząc
od bardzo osobistej sytuacji (niestatystycznego związku dwojga ludzi) do
rozważań natury ogólnej.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy do czynienia z powieścią
obyczajowej. Oto Zofia, lat około czterdziestu, udaje się na pierwsze spotkanie
z rodziną swojego partnera, Adama – lat około dwudziestu dwóch. Nie spodziewa
się kwiatów, czekolady i akceptacji – i słusznie, ponieważ rodzice i dziadek
Adama reagują na wiadomość o tożsamości Zofii absolutną agresją i odrzuceniem. Zaczynają
się awantury, pretensje i szantaże emocjonalne. O ile Zofia zagryza zęby i
podejmuje decyzję o stawieniu czoła sytuacji, o tyle Adam kończy w szpitalu, z
płukaniem żołądka po nieudanej próbie samobójczej. Zaczyna unikać Zofii,
zachowywać się nieracjonalnie, robić awantury – a wszystko dlatego, że
podejrzewa ukochaną o związek z… no właśnie, z kim właściwie?
Rozpoczynając lekturę debiutu Kamińskiego miałam przykre
podejrzenia, że tytuł odnosi się do „rozwiązłości” Zofii, która zdecydowała się
na znaczy od siebie młodszego kochanka. W trakcie lektury okazało się jednak,
że, po pierwsze: można go interpretować zupełnie inaczej, a po drugie – że opowieść
o związku Zofii i Adama to zaledwie wstęp do właściwej historii.
W poszukiwaniu odpowiedzi na nieracjonalne zachowanie
ukochanego, Zofia rozpoczyna podróż w głąb swojego życia, którego początek
spędziła w domu dziecka. Opowieść w opowieści – historia matki Zofii, kobiety,
której odebrano prawa rodzicielskie wkrótce po przyjściu na świat naszej
opowieści – zajmuje znaczną część powieści, i prowadzi czytelnika do klasztoru
na Podlasiu, a stamtąd – na Uniwersytet Warszawski w przeddzień Marca, do willi
intelektualisty i współpracownika bezpieki z okresu głębokiego socjalizmu realnego,
aresztu na Rakowieckiej, oraz do daczy dziadka Adama. Zofia wkracza do
kompletnie obcego sobie świata, próbując rozwikłać tajemnicę zniknięcia swojej
matki, jej pochodzenia i przekonań, i wreszcie – tożsamości swojego ojca,
którego nazwiska nie wpisano nawet w jej
akcie urodzenia. Nie jest to prosta sprawa, szczególnie gdy w grę zaczynają
wchodzić Religia oraz Historia – te pisane wielkimi literami, siły poruszające
świat.
Przyznam szczerze, że ta część historii podoba mi się o
wiele bardziej, niż „obyczajówka” – dynamika związku Zofii i Adama jest dla
mnie zupełnie niezrozumiała, i wynika to raczej z kapryśnych charakterów obojga
bohaterów niż z dzielącej ich różnicy wieku. Zdecydowanie więcej emocji
wywołała we mnie podróż Zofii – w sensie fizycznym i duchowym – i jej
poszukiwania prawdy o swojej tożsamości i o historii swojej nieznanej matki. Odkrycia,
w których znaczny udział ma dziadek Adama (bo jest to również opowieść o
rodzinie ukochanego Zofii, i trupach trzymanych w jej mieszczańskich szafach), wywracają
życie Zofii i Adama do góry nogami, a tajemnica, o ujawnienie której oboje
walczą przez większość powieści, może oznaczać koniec ich związku. Czy tak
będzie? Musicie przeczytać Rozwiązłą,
żeby się przekonać.
Ostatnia uwaga: w powieści Kamińskiego ujęła mnie również,
oprócz szufladkowej konstrukcji i niebanalnej treści, forma graficzna: dialogi „wpisane”
w poszczególne akapity, przyczyniające się do tworzenia ciągłości akcji i skupiające
uwagę czytelnika na treści książki. Nie spotkałam się wcześniej z tego rodzaju
zabiegiem literackim, ale jestem jak najbardziej na TAK.
Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za umożliwienie mi przeczytania powieści.
No comments:
Post a Comment