Sunday 15 July 2018

Miłość, religia, historia? O „Rozwiązłej” Jarosława Kamińskiego


Tylko Lola Jarosława Kamińskiego była dla mnie jednym z największym objawieniem czytelniczym ostatnich miesięcy - nic więc dziwnego, że rzuciłam się na Rozwiązłą, debiut powieściowy Autora sprzed pięciu lat, wznowiony ostatnio przez Wydawnictwo W.A.B., jak pelikan na świeżą rybę. W materiałach prasowych pojawiał się motyw powieści obyczajowej o związku starszej kobiety ze sporo młodszym mężczyzną, oraz reperkusji związanych z ujawnieniem tego związku przed rodziną partnera, natomiast sam Autor oświadczył na okładce książki, że „lubi bawić się myślą, że Rozwiązła to w gruncie rzeczy powieść religijna”. Ja tymczasem uważam, że jest to przede wszystkim rozliczenie z historią.

Już po lekturze Loli rzuciła mi się w oczy skłonność Jarosława Kamińskiego do przeprowadzania prób rozliczania się z historią najnowszą – dokładniej rzecz ujmując, z wydarzeniami roku 1968 oraz podejściem do (brzydko mówiąc) kwestii żydowskiej w powojennej Polsce. W Rozwiązłej położył podstawy pod historię z Tylko Loli, wychodząc od bardzo osobistej sytuacji (niestatystycznego związku dwojga ludzi) do rozważań natury ogólnej.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy do czynienia z powieścią obyczajowej. Oto Zofia, lat około czterdziestu, udaje się na pierwsze spotkanie z rodziną swojego partnera, Adama – lat około dwudziestu dwóch. Nie spodziewa się kwiatów, czekolady i akceptacji – i słusznie, ponieważ rodzice i dziadek Adama reagują na wiadomość o tożsamości Zofii absolutną agresją i odrzuceniem. Zaczynają się awantury, pretensje i szantaże emocjonalne. O ile Zofia zagryza zęby i podejmuje decyzję o stawieniu czoła sytuacji, o tyle Adam kończy w szpitalu, z płukaniem żołądka po nieudanej próbie samobójczej. Zaczyna unikać Zofii, zachowywać się nieracjonalnie, robić awantury – a wszystko dlatego, że podejrzewa ukochaną o związek z… no właśnie, z kim właściwie?



Rozpoczynając lekturę debiutu Kamińskiego miałam przykre podejrzenia, że tytuł odnosi się do „rozwiązłości” Zofii, która zdecydowała się na znaczy od siebie młodszego kochanka. W trakcie lektury okazało się jednak, że, po pierwsze: można go interpretować zupełnie inaczej, a po drugie – że opowieść o związku Zofii i Adama to zaledwie wstęp do właściwej historii.

W poszukiwaniu odpowiedzi na nieracjonalne zachowanie ukochanego, Zofia rozpoczyna podróż w głąb swojego życia, którego początek spędziła w domu dziecka. Opowieść w opowieści – historia matki Zofii, kobiety, której odebrano prawa rodzicielskie wkrótce po przyjściu na świat naszej opowieści – zajmuje znaczną część powieści, i prowadzi czytelnika do klasztoru na Podlasiu, a stamtąd – na Uniwersytet Warszawski w przeddzień Marca, do willi intelektualisty i współpracownika bezpieki z okresu głębokiego socjalizmu realnego, aresztu na Rakowieckiej, oraz do daczy dziadka Adama. Zofia wkracza do kompletnie obcego sobie świata, próbując rozwikłać tajemnicę zniknięcia swojej matki, jej pochodzenia i przekonań, i wreszcie – tożsamości swojego ojca, którego nazwiska nie wpisano  nawet w jej akcie urodzenia. Nie jest to prosta sprawa, szczególnie gdy w grę zaczynają wchodzić Religia oraz Historia – te pisane wielkimi literami, siły poruszające świat.

Przyznam szczerze, że ta część historii podoba mi się o wiele bardziej, niż „obyczajówka” – dynamika związku Zofii i Adama jest dla mnie zupełnie niezrozumiała, i wynika to raczej z kapryśnych charakterów obojga bohaterów niż z dzielącej ich różnicy wieku. Zdecydowanie więcej emocji wywołała we mnie podróż Zofii – w sensie fizycznym i duchowym – i jej poszukiwania prawdy o swojej tożsamości i o historii swojej nieznanej matki. Odkrycia, w których znaczny udział ma dziadek Adama (bo jest to również opowieść o rodzinie ukochanego Zofii, i trupach trzymanych w jej mieszczańskich szafach), wywracają życie Zofii i Adama do góry nogami, a tajemnica, o ujawnienie której oboje walczą przez większość powieści, może oznaczać koniec ich związku. Czy tak będzie? Musicie przeczytać Rozwiązłą, żeby się przekonać.

Ostatnia uwaga: w powieści Kamińskiego ujęła mnie również, oprócz szufladkowej konstrukcji i niebanalnej treści, forma graficzna: dialogi „wpisane” w poszczególne akapity, przyczyniające się do tworzenia ciągłości akcji i skupiające uwagę czytelnika na treści książki. Nie spotkałam się wcześniej z tego rodzaju zabiegiem literackim, ale jestem jak najbardziej na TAK.

Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za umożliwienie mi przeczytania powieści.

No comments:

Post a Comment