Monday, 31 December 2018

161/156. Leni Zumas, "Czerwone zegary"

Kiedy czyta się książkę o Ameryce, w której zdelegalizowano aborcję oraz in vitro, a w życie wchodzą właśnie przepisy uniemożliwiające adopcję dzieci przez osoby samotne, w sposób naturalny przychodzą człowiekowi do głowy dystopie w rodzaju Opowieści podręcznej, oraz obrazki z zaczernionych ulic własnego kraju. Czerwone zegary mogłyby bardzo łatwo zsunąć się w objęcia  klisz i stereotypów (kiedy czyta się w blurbie o nauczycielce, bezskutecznie próbującej zajść w ciążę, oraz wzorowej uczennicy zaliczającej tzw. "wpadkę", rozwiązania fabularne nasuwają się same) - szczęśliwie Leni Zumas udało się tego uniknąć, i stworzyć historię bez klasycznego happyendu (żadna z bohaterek, być może z wyjątkiem znachorki, nie uzyskuje dokładnie tego, co jej się marzyło - o ile w ogóle wychodzi z tej historii "na plusie"), ale za to z szeregiem celnych spostrzeżeń dotyczących współczesnego spojrzenia na kobiece ciało, płodność, procesy reprodukcyjne, oraz ogólnie pojmowaną, i w cudzysłów ujmowaną, "moralność".

Nie jest to książka, którą stawiałabym w jednym rzędzie ze "sztandarową" powieścią Atwood - niewątpliwie jednak warto zajrzeć do Czerwonych zegarów (poleca je Naomi Alderman, co samo w sobie powinno stanowić ważny argument ZA lekturą) - a w przyszłym roku porównać je z zapowiadanym sequelem Opowieść podręcznej. Trwam w oczekiwaniu.

No comments:

Post a Comment