Thursday, 5 April 2018

41/52. Katarzyna Wężyk, "Kanada. Ulubiony kraj świata"

Przyznam bez bicia, że do tej pory Kanada kojarzyła mi się głównie z Wyspą Księcia Edwarda, wódką o smaku syropu klonowego oraz genialnie zdywersyfikowanym rządem Justina Trudeau. Książka Katarzyny Wężyk ugruntowała moją wiedzę na te tematy (dodając kilka nowych szczegółów do namalowanego w pastelowych kolorach obrazka - kto by przypuszczał, że WKE jest nie tylko ojczyzną Ani Shirley [mimo że ruda urodziła się bodajże w Nowym Brunszwiku], ale także mekką narkomanów?), i uzupełniła ją o kilka ciemniejszych wizji.

Nie miałam bowiem pojęcia o przymusowej "edukacji" rdzennej ludności Kanady, ani o lobbystach przemysłu wydobywczego ("piaski smołonośne" to bardzo efektywna marketingowo nazwa złóż bitumicznych), ani o całych dzielnicach i miastach zamieszkałych przez bezrobotnych, żyjących na obrzeżach "cywilizowanego świata".

Tym bardziej jestem jednak zmuszona przyznać, że zazdroszczę Kanadzie umiejętności przyznawania się przynajmniej do części błędow popełnianych przez jej władze, i otwartości na głos mniejszości etnicznych, płciowych i religijnych. Oraz programu prywatnego sponsoringu uchodźców (choć w obliczu wszystkiego, o czym przeczytałam, rodzi się we mnie pytanie  o programy pomocy "rodowitym" Kanadyjczykom...). Ulubiony kraj świata to solidny, dobrze skomponowany reportaż o miejscu, które jako pierwsze przychodziło mi na myśl w kontekście ewentualnej emigracji zarobkowo-politycznej.

Po ukończeniu lektury, nadal widzę w nim znaczny potencjał.

No comments:

Post a Comment