Gniezno, czasy Bolesława Chrobrego: okres walki starych
wierzeń słowiańskich z nową doktryną chrześcijańską; w lasach padają święte dęby,
a ludność szemrze przeciwko sojuszowi władcy z Kościołem. Medvid-Kosmacz, woj i
doradca księcia, budzi się pewnego poranka w pustym grodzie, z którego nieznani
sprawcy porwali wszystkich mieszkańców, zostawiając po sobie przerażające,
ptasie ślady – i jednego, nietypowego świadka. Medvid niezwłocznie wyrusza na
poszukiwanie zaginionych – a w wyprawie tej towarzyszy mu wyemancypowana wiedźma
Gosława, niemiecki rycerz z biskupiej świty, gadający kot-chowaniec o mocno
ograniczonym słownictwie, oraz skrzat domowik poszukujący stałej siedziby. Ta połączona
więzami przyjaźni i przypadku drużyna napotka na swojej drodze utopce i
brzeginki, dosiądzie olbrzymów i zanurzy się w Półmrok: niebezpieczny świat na
granicy domeny istot żyjących oraz Nawii – słowiańskich zaświatów. Medvida prowadzi
lęk o życie ukochanej kobiety, księcia i jego drużyny: motywacje towarzyszy
Kosmacza nie tak łatwo jednak pojąć…
Żółte ślepia to
wyprawa w głąb słowiańskiej mitologii, do początków państwowości polskiej, gdzie
od zarania biją te same, co współcześnie, źródła konfliktów i nieporozumień:
chęć zagarnięcia dla siebie władzy nad ludźmi i ich duszami, zaskorupienie w
tradycji i niechęć do zmian, agresywne forsowanie swojej woli bez względu na
opinię znacznej części społeczeństwa… brzmi znajomo? No, właśnie. Pod płaszczykiem
historycznego fantasy przypominającego o bogatej tradycji rodzimej mitologii,
Marcin Mortka „przemyca” kilka uniwersalnych prawd o ludzkości w ogóle: czym się
kierujemy, co nas motywuje, oraz ile jesteśmy w stanie poświęcić dla „dobra
sprawy”. Podobnie jak wiedźmin Geralt, ikona popkultury (!), Medvid stara się
kierować w życiu starannie nakreślonym kodeksem postępowania - co, niestety,
nie zawsze się udaje; neutralność oraz próby zachowania status quo w czasie dynamicznych przemian społecznych po prostu się
nie sprawdzają. Towarzysze Medvida oczekują, że opowie się on po jednej ze
stron: książęcej, dążącej do powiększenia dominium Bolka (nawet za cenę sojuszu
z Niemcami, reprezentowanymi przez ziejącego nienawiścią do pierwotnych wierzeń
biskupa) - lub „starowiernej”, hołdującej tradycjom przodków. Nie chodzi tutaj
wyłącznie o to, któremu bogu należy się kłaniać: w Żółtych ślepiach bohaterowie walczą o zachowanie tożsamości, i
prawa do życia na własnych zasadach. Owszem, czytelnikowi trudno jest (z
dzisiejszej perspektywy) zaakceptować ideę ofiar z ludzi składanych na
przebłaganie bogów, ale z drugiej strony: metody „krzewienia wiary
chrześcijańskiej” w dziesiątym wieku tej ery również nie należały do wybitnie
łagodnych…
Historia opowiedziana przez Marcina Mortkę zamyka się w
ramach jednej książki – autor wprowadził
jednak w Żółtych ślepiach tak wiele
różnych wątków, że można by z nich stworzyć cały cykl (luźno?) z sobą
powiązanych powieści. Świat wierzeń starosłowiańskich to kopalnia pomysłów, w
której Mortka zaledwie naruszył jedną z warstw: zaryzykuję stwierdzenie, że
wielu czytelników chętnie poczytałoby o dalszych przygodach Medvida i Gosławy
oraz o ich podróżach przez puszcze i bezdroża. Pod względem konstrukcji fabuły,
Żółte ślepia są powieścią drogi – a droga,
jak pisał klasyk, wiedzie w przód i w przód, i można nią podróżować daleko poza
widoczny horyzont. Można również zawrócić, i spróbować zagłębić się w
przeszłość Medvida: co przywiodło tego nie-do-końca-człowieka na dwór Bolka? Skąd
wziął swój dwuręczny młot, przywodzący na myśl broń Thora? Jak poznał wiedźmę
Gosławę (której, swoją drogą, też należałaby się osobna historia, bo to silna i
barwna bohaterka, przed którą drżą olbrzymy - nie mówiąc już o przeciętnych
mężczyznach)? Skąd wie tak dużo o przedstawicielach słowiańskiego bestiariusza –
których część czytelników powieści spotyka po raz pierwszy właśnie na jej kartach?
Stoimy w znakomitym punkcie wyjścia do dalszej podróży: pozostaje mieć
nadzieję, że autor nas w nią zabierze…
Krótko i węzłowato: możecie potraktować Żółte ślepia zarówno jako zamkniętą historię, jak i jako wstęp do dłuższej
opowieści (zbioru opowiadań? Być może, czemu nie?). Jakąkolwiek obierzecie
drogę – jeśli poszukujecie nowego głosu w nurcie Slavic fantasy, śmiem twierdzić, że będziecie zadowoleni!
Marcin Mortka: Żółte
ślepia
Wydawnictwo Uroboros
premiera: 26 lutego 2020
Wydawnictwo Uroboros
premiera: 26 lutego 2020
Dziękuję Wydawnictwu
za sposobność zapoznania się z książką! J
No comments:
Post a Comment