Problem z czekaniem na pewne książki polega na tym, że najpierw jest długi okres pełnego ekscytacji napięcia, a potem nagle książka już jest, i zaraz mamy ją przeczytaną - co nas, rzecz jasna, niezmiernie cieszy, ale już ją poznaliśmy, i czemu znowu była taka krótka?...
Na skutek splotu rozlicznych bolesnych (dla portfela) okoliczności,
nie udało mi się dotrzeć na spotkanie z Jakubem Małeckim podczas Big Book
Festivalu; ot, pech, spóźnienie, miejsca nie starczyło, co zrobisz? Udało mi
się jednak nabyć przedpremierowo najnowszą książkę Autora: i „tak jakoś wyszło”,
że zanim spotkanie się skończyło, a Autor rzucił się podpisywać to i owo, ja
miałam za sobą jakieś pięćdziesiąt stron Saturnina,
przeczytane na leżaku pod Centrum Łowicka. To, poniekąd, o czymś świadczy…
W wywiadzie udzielonym Michałowi Nogasiowi do najnowszego
numeru „Książek. Magazynu do czytania”, Jakub Małecki stwierdza, że – pisząc Saturnina – nie mógł się już znaleźć
bliżej rzeczy, które są dla Niego najważniejsza. I to się czuje w tej
opowieści: cechuje ją swoista delikatność w ujęciu trudnych tematów wojny,
śmierci i rodziny; nie jest to zresztą pierwsza powieść, w której Małecki
udowadnia, że potrafi prowadzić swoich bohaterów przez zawiłe meandry historii,
łącząc realizm magiczny z realizmem do-kości-prawdziwym. Świat Saturnina to bardzo konkretne miejsce i
czas – a zarazem domena magii, oderwany od rzeczywistości skrawek przestrzeni,
w ramach którego nawet niemożliwe staje się (być może) możliwe.
Bohaterów ma Saturnin
kilkoro – są to członkowie jednej rodziny – a ich opowieści przenikają się w
narracji i łączą, tworząc alternatywną wersję dobrze znanej Autorowi historii (którą
my, niżej podpisani czytelnicy, poznajemy z ich snów i wizji). Tytułowy Saturnin
mieszka i pracuje w Warszawie; mówi o sobie: w całym swoim życiu nie spotkałem ani jednej osoby, od której nie
byłbym gorszy, i stara się przejść do porządku dziennego nad faktem, że zaprzepaścił
swoją szansę na karierę sportową. Hanka, jego matka, jako młoda dziewczyna poznaje
fascynującego mężczyznę, i rozbija skrzynkę pocztową. Tadeusz, ojciec Hanki,
wraca z wojny dwa razy, hoduje nutrie, dużo milczy i często chodzi nad miejsce,
w którym kiedyś był staw.
Siostra Tadeusza, Irka, spina tę opowieść, chociaż jest w
niej prawie nieobecna.
Czy można się nie zgodzić z tytułem tego artykułu? Bo jeśli można, to ja się nie zgadzam. |
Życie to krótki czas
pomiędzy jedną a drugą szarością, który każdy próbuje nasycić znaczeniem, bo im
bliżej drugiej szarości, tym trudniej się pogodzić z tego znaczenia dudniącym
brakiem, mówi jeden z bohaterów Saturnina,
a czytająca te słowa nabiera przekonania, że dobrze się stało, iż zostały
napisane i oddane czytelnikom właśnie w tym momencie w historii świata. Jesteśmy
otoczeni szarością, zamknięci w domach, zapatrzeni w ściany, w wersję naszego
życia, której sobie nie wybraliśmy. Można próbować dociekać, kim byśmy byli,
gdyby stała/nie stała się jedna rzecz prowadząca do wybuchu pandemii –
bohaterowie Małeckiego również opierają swoje istnienie na zmianie tylko
jednego szczegółu w historii. Wkraczamy tutaj wprost do serca teorii wieloświata,
zadając sobie pytanie: kim byli byśmy, gdyby nasi rodzice nigdy się nie
spotkali, lub nasi dziadkowie wyemigrowali; nasi wujowie i ciotki zginęli/nie
zginęli na wojnie, nasze rodziny rozpadły się, zostały razem, nigdy nie
porzuciły domu swoich przodków, odeszły na kraj świata… Kim moglibyśmy być,
gdybyśmy nie byli tym, kim jesteśmy – rezultatami (ofiarami, zwycięzcami)
okoliczności, na które nie mamy żadnego wpływu?
Być może wszystko, co wiemy o sobie, jest w istocie
tajemnicą i niebytem – dwoma kilometrami różnicy pomiędzy trasą, jaką wiozący
Saturnina autobus pokonuje z A do B (kilometrów siedem) oraz z B do A
(kilometrów dziewięć). Jesteśmy ukryci sami przed sobą, i trzeba wstrząsu – ujawnienia
rodzinnego sekretu, załamania się rzeczywistości globalnej wioski – żebyśmy zobaczyli
prawdę o przypadkowości naszego życia.
Ja osobiście cieszę się, że jestem taką-sobie-sobą w tym
fragmencie rzeczywistości, w którym mogłam przeczytać Saturnina. Czego i Wam serdecznie życzę, P.T. Czytelnicy.
Jakub Małecki, Saturnin
Wydawnictwo SQN
premiera: 16 września 2020
To nie był wpis sponsorowany. Przy pisaniu towarzyszyła mi płyta Clannad In a Lifetime, chimeryczny kot, oraz deszcz bijący w okna dachowe.
No comments:
Post a Comment