Nie pamiętam, jakiej marki
była ta pierwsza. Miała wysokie klawisze, w które trzeba było uderzać z
zajadłością tak wielką, że trzęsły się długopisy w szufladce szafki, na której
stała. Bardzo szybko odpadło „Y”; nie działało też przewijanie taśmy w obie strony
– jedną z pierwszych rzeczy, jakie nauczyłam się przy niej robić, była zamiana
szpulek.
Nie nauczono mnie
ustawiania marginesów ani interlinii. Pisałam drobniutkim maczkiem, od brzegu
do brzegu kartek z nagłówkiem „Orbis”, lub cieniutkiego papieru do drukarki
igłowej.
Zaczęłam na początku lat
dziewięćdziesiątych, kiedy sporą część wakacji spędzałam u dziadków, i trzeba
mnie było czymś zająć. Miałam osiem, może dziewięć lat. Szczęśliwie – niewiele
się z tamtym czasów zachowało.
Mam zatem słabość do maszyn
do pisania – i tym przyjemniej czytało mi się zbiór opowiadań Toma Hanksa,
połączonych wspólnym motywem tego właśnie urządzenia. Uncommon Type, przetłumaczona jako Kolekcja nietypowych zdarzeń, jest zaiste smakowita: napisana z
polotem, sprawnie skonstruowana (podziwiam ludzi, którzy tak sprawnie poruszają
się w strukturze krótkich form literackich) i – co również bardzo doceniam –
świetnie przetłumaczona przez Patryka Gołębiowskiego, w którym wyczuwam
pokrewną duszę Barańczakofila. O treści samych opowiadań wiele tu pisać nie
będę, żeby nie psuć Wam przyjemności z ewentualnej lektury: uprzejmie donoszę
jednak, że ich bohaterowie są nad podziw zręcznie opisani, puenty bywają mocno
zaskakujące, a język, choć oszczędny, buduje plastyczny i barwny świat – bez
względu na to, w której dekadzie osadzone są opisywane wydarzenia. Trochę ich –
dekad – znajdziemy, podzielonych pomiędzy siedemnaście opowiadań zbioru.
Jako świeżo upieczona
fanka felietonów Hanka Fiseta (do przeczytania w Kolekcji…), życzyłabym sobie bardzo przeczytać kolejnych
siedemnaście. Albo nawet – trzydzieści cztery.
Pisz, Tom, pisz.
PS. W ramach dodatkowych
przyjemności czytelniczych serdecznie polecam Państwu autobiografię Piotra
Bukartyka Fatalny przykład dla młodzieży,
którą nabyłam w ramach prezentu gwiazdkowego dla Pani Matki. Dla mnie, nie
znającej twórczości Pana Piotra poza ramami PR III, była to wielce pouczająca i
zajmująca lektura. Czego i Wam życzę. K. W.
No comments:
Post a Comment