Za oknami dzień, a ja w Oslo.
Niestety, nie dlatego, że wybrałam się tam po raz kolejny w tym roku - nadrabiam zaległości w temacie komisarza Harry'ego Hole, w oczekiwaniu (nieco niepewnym) na premierę Pierwszego śniegu. Pogoda mi sprzyja - zawsze uważałam, że kryminały powinno się czytać jesienią - a w ramach oddechu od okropieństw i morderstw zapoznaję się z inną twarzą pana Nesbo, co i Wam serdecznie polecam.
Końcówkę sierpnia spędziłam w chorobie, wchłaniając głównie Sapkowskiego - to mój książkowy odpowiednik comfort food - a potem wybyłam na średnio udany urlop, wykorzystując tydzień przerwy od pracy jako wymówkę do nicnierobienia (z przerwami na pływanie w bezczelnie ciepłym morzu i zapijanie święzych fig bezczelnie tanim winem) oraz okazję do zapoznania się z Drzewem Życia Chavy Rozenfarb. Pierwszy tom napisanej w jidysz trylogii o życiu łódzkiej społeczności żydowskiej w przededniu drugiej wojny światowej czyta się błyskawicznie (może dlatego, że akcja obejmuje rok 1939 - naprawdę trudne tematy czekają zapewne w kolejnej części), bohaterowie są pełnokrwistymi, wyrazistymi postaciami, a dla kogoś, kto sporą część swojego życia spędził w mieście na Ł., dodatkowy smaczek stanowią szczegóły topograficzne. Niniejszym - poleca się gorąco (szczególnie do czytania w ciepłym, słonecznym miejscu, którego charakter neutralizuje nieco tematykę powieści).
Przeczytałam również Maddaddam, ostatnią część trylogii Roku Powodzi - wszystkie wątki postapokaliptycznej epopei Atwood zawiązały się w spójną całość, świat zaczął się odradzać, i być może wszystko będzie lepiej: ale mimo wszystko miałam poczucie pewnego niedosytu, jakby faktor wow opadł o kilka stopni w tej części. W związku z tym: Rok powodzi pozostaje moją ulubioną częścią cyklu.
A poza tym - przeczytałam, jaką wizję polityczną ma idący pod prąd Robert Biedroń, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest on moim idealnym i wymarzonym kandydatem na (lewicowego) prezydenta. Nie tylko Słupska.
I jeszcze - pytanie do Państwa: co czytacie tej jesieni? Proszę mi polecić coś zupełnie nie z mojej beczki, na "odświeżenie podniebienia"...
Dobrych lektur!
Niestety, nie dlatego, że wybrałam się tam po raz kolejny w tym roku - nadrabiam zaległości w temacie komisarza Harry'ego Hole, w oczekiwaniu (nieco niepewnym) na premierę Pierwszego śniegu. Pogoda mi sprzyja - zawsze uważałam, że kryminały powinno się czytać jesienią - a w ramach oddechu od okropieństw i morderstw zapoznaję się z inną twarzą pana Nesbo, co i Wam serdecznie polecam.
Końcówkę sierpnia spędziłam w chorobie, wchłaniając głównie Sapkowskiego - to mój książkowy odpowiednik comfort food - a potem wybyłam na średnio udany urlop, wykorzystując tydzień przerwy od pracy jako wymówkę do nicnierobienia (z przerwami na pływanie w bezczelnie ciepłym morzu i zapijanie święzych fig bezczelnie tanim winem) oraz okazję do zapoznania się z Drzewem Życia Chavy Rozenfarb. Pierwszy tom napisanej w jidysz trylogii o życiu łódzkiej społeczności żydowskiej w przededniu drugiej wojny światowej czyta się błyskawicznie (może dlatego, że akcja obejmuje rok 1939 - naprawdę trudne tematy czekają zapewne w kolejnej części), bohaterowie są pełnokrwistymi, wyrazistymi postaciami, a dla kogoś, kto sporą część swojego życia spędził w mieście na Ł., dodatkowy smaczek stanowią szczegóły topograficzne. Niniejszym - poleca się gorąco (szczególnie do czytania w ciepłym, słonecznym miejscu, którego charakter neutralizuje nieco tematykę powieści).
Przeczytałam również Maddaddam, ostatnią część trylogii Roku Powodzi - wszystkie wątki postapokaliptycznej epopei Atwood zawiązały się w spójną całość, świat zaczął się odradzać, i być może wszystko będzie lepiej: ale mimo wszystko miałam poczucie pewnego niedosytu, jakby faktor wow opadł o kilka stopni w tej części. W związku z tym: Rok powodzi pozostaje moją ulubioną częścią cyklu.
A poza tym - przeczytałam, jaką wizję polityczną ma idący pod prąd Robert Biedroń, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest on moim idealnym i wymarzonym kandydatem na (lewicowego) prezydenta. Nie tylko Słupska.
I jeszcze - pytanie do Państwa: co czytacie tej jesieni? Proszę mi polecić coś zupełnie nie z mojej beczki, na "odświeżenie podniebienia"...
Dobrych lektur!
Czytam: Piotr Zaremba "Zgliszcza"
ReplyDeleteCzytałam (i przerwałam, bo to było zbyt przerażające, ale muszę wrócić): Wasilij Grossman "Życie i los"
Przeczytam: Anna Brzezińska "Córki Wawelu"; Anna Kańtoch "Niepełnia"
Dalsze plany: Steinbeck na zmianę z Philipem K. Dickiem - wszystko, powtórki i te nieczytane wcześniej. Ta nowa biografia Wyspiańskiego, jeśli mi wpadnie w ręce (kupować raczej nie będę).
Rozgrzebane: Leszek Biały "Źródło Mamerkusa". Rozumiem zachwyty, doceniam lekkość, ale nie lubię satyry, więc w sumie rzecz raczej nie dla mnie. Jednak spróbuję dokończyć.
Z ciekawością poczytałam w internetach o Grossmanie: dzięki za polecanie, aczkolwiek pewnie nie zdecyduję się na niego w "ciemnej" połowie roku.
DeleteCo myślisz o "Córkach Wawelu"? Słyszałam entuzjastycznie opinie przed lekturą, i już nieco mniej radosne po/w trakcie...
Nie zachęcam do Córek Wawelu. Mam rozgrzebane w około 40% i wrócę tylko dlatego, że książka do recenzji. Ostatnio był u mnie grany Celibat Wójcika, b. ciekawy, serdecznie polecam,i nowa Tana French, czyli Ostatni intruz, o którym zaraz idę naskrobać coś więcej na blogu. Zaufane źródła donoszą, że Pierwszy śnieg to nie film dla fanów literackiego pierwowzoru. Tak zaufane, że odpuściłam planowany seans.
ReplyDeletePrzepraszam, że tak późno, ale nie widziałam, że rozwinęła się rozmowa. No więc ja odwrotnie, zdążyłam się naczytać mało entuzjastycznych recenzji "Córek Wawelu" i brałam się do lektury uzbrojona w przekonanie, że jakoś to będzie, po czym przeczytałam z zachwytem i, uznawszy, że to jedna z książek, które muszę mieć, zamówiłam ją sobie jako prezent gwiazdkowy. W zasadzie autorka spokojnie mogłaby zrezygnować z wstawek fabularnych, ale i one mają wartość, bo ten mieszany, eseistyczno-fabularny tryb opowiadania jednocześnie i daje panoramiczny, erudycyjny obraz epoki, i pozwala poniekąd zostać wrzuconym w świat i zobaczyć jego wycinek oczami żyjących w nim ludzi.
ReplyDeleteKrótko mówiąc, jedna z książek roku, razem z wspomnianą wyżej "Niepełnią". Steinbeck i Dick czytają się po kawałeczku. Reszta leży.