Monday, 25 September 2017

Adaś śpiewa w Kamienicy - "Dzień Świra opera|musical"


Facebook podpowiedział mi dziś, że rok temu zamieściłam tutaj recenzję "Kolacji na cztery ręce" - taka rocznica nie może się zmarnować! A skoro o rocznicach mowa...

"Dzień Świra: opera|musical" miał swoją premierę w Teatrze Kamienica 7 lipca tego roku (o znamiennej godzinie 19:07), czyli 15 lat po wejściu do kin filmu Marka Koterskiego. Ja wybrałam się na popołudniowe przedstawienie 24. września - z tej daty, niestety, nie da się wyciągnąć nic "adasiowego", ale fakt ten w żaden sposób nie zakłócił mi odbioru.

Przyznam, że nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać. Film Marka Koterskiego znam i lubię, ale nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak można go przeobrazić w formę musicalowo-operową. Jak się okazuje, wszystko jest możliwe: trzeba tylko złożyć właściwy projekt w ręce właściwych ludzi. I tak: muzykę do libretta mistrza Koterskiego napisał Hadrian Filip Tabęcki, współautor wystawionej pięć lat temu w Poznaniu stricte operowej wersji "Świra...", a opiekę reżyserską nad całością sprawował Marcin Kołaczkowski, któremu bardzo dobrze znane są klimaty musicalowe. W efekcie tych decyzji "kadrowych" powstał spektakl wpisujący się świetnie w formułę ni-to-opery, ni-to-musicalu, smakowicie absurdalny i zachowujący klimat oryginału.

Taka historia wesoła, a ogromnie przez to smutna, albo: Adaś wiecznie żywy

-Zagrane świetnie, ale jakieś takie smutne... - powiedziała towarzysząca mi na przedstawieniu osoba, która dopiero w przerwie przyznała się do nieznajomości oryginału filmowego. Prawdą jest, że "Dzień Świra" w wersji wystawionej przez Teatr Kamienica to studium syndromu Aspergera na nutę musicalową, prześwietlające megalomanię i nerwicę natręctw współczesnego inteligenta: pomimo stosunkowo poważnego wydźwięku, spektakl cechuje jednak lekkość i oryginalność, wprowadzająca dodatkowy wymiar do historii Adasia Miauczyńskiego, jaką znamy ze srebrnego ekranu. Wielką zaletą spektaklu jest obsada: Maciej Miecznikowski w roli Adasia wygląda jak połączenie Marka Kondrata z Markiem Koterskim, a dzięki bardzo profesjonalnej emisji głosu uzasadnia celowość użycia słowa "opera" w opisie przedstawienia. Joanna Kołaczkowska, wcielająca się we wszystkie kobiety życia Adasia, stanowi celny kontrapunkt dla jałowej codzienności bohatera - a jej rozkołysany chód, dobrze przemyślane manieryzmy oraz niezaprzeczalny talent komediowy (scena z zupą!) budują wyraziste portrety trzech kompletnie różnych postaci. Osobiście brakowało mi trochę Wojciecha Solarza w roli Synka Sylwusia - ale prawdopodobnie powoduje mną raczej sympatia do aktora, niż zastrzeżenia do konstrukcji scenariusza.

Ciekawym zabiegiem inscenizacyjnym jest "skondensowanie" wszystkich ról pobocznych do czterech postaci granych przez członków Kwartetu Rampa (Joannę Pałucką, Annę Ścigalską, Stefana Każuro i Grzegorza Kuciasa): cieszę się, że mogłam zobaczyć ich na scenie po dłuższej - dla mnie jako widza - przerwie. Sekwencja "pociągowa" w wersji "na cztery głosy" po prostu rozkłada widza na łopatki, i nie bierze jeńców.

Bardzo lubię spektakle, które - przy zastosowaniu nowoczesnych środków wyrazu - pozwalają jednak zabłysnąć aktorom. "Dzień Świra: opera|musical" nie tylko eksponuje zdolności wokalne artystów, ale także zapewnia im dobrze przemyślaną, wysmakowaną oprawę wizualną: proste, ale sugestywne i łatwo identyfikowalne kostiumy, "wielozadaniową" scenografię (nad oboma aspektami pieczę ma Anna Puchalska), oraz materiały filmowe autorstwa Dariusza Senkowskiego i Sylwestra Ciszka, stanowiące znakomite tło dla akcji rozgrywającej się na pierwszym planie. Finał sztuki zostawia nas z nadzieją na ewentualną kontynuację (czy tylko mi ostatnia scena przywiodła na myśl "Wszyscy jesteśmy Chrystusami"?...), a piosenka wykonywana "na ukłonach" doprowadziła mnie niemal do łez. Muzycznie - to upbeatowy, musicalowy kawałek; tekstowo natomiast... to trzeba usłyszeć, Drodzy Państwo.

Serdecznie zachęcam do odwiedzenia Teatru Kamienica w nowym sezonie. Najlepiej siedem razy...

Dziękuję Teatrowi Kamienica za zaproszenie na spektakl.

No comments:

Post a Comment