Friday, 31 March 2017

Marcowo.



Nadal jestem człowiekiem korporacyjnym. Korporacja od czasu do czasu dostarcza wszystkim pracownikom wielce pozytywnie przyjmowane skrzynki owoców i warzyw, a mnie osobiście uhonoruje w przyszłym tygodniu wyróżnieniem w konkursie foto. Przewiduję dyplom i uścisk dłoni prezesa. Dobre i to.

Wracam z korporacji do domu, jestem zmęczona i obolała, walczę z neurotycznym kotem i – w miarę możliwości – czytam. Z tego miejsca serdecznie polecam Wniebowzięte, reportaż Anny Sulińskiej o pracy LOT-owskich stewardess za czasów poprzedniego systemu politycznego. Wielce pouczająca lektura, a przy tym zabawna i zręcznie skonstruowana.

Niejakim rozczarowaniem okazały się w tym miesiącu przesadnie, IMVHO, zachwalane wiersze Rupi Kaur, oraz Mitologia nordycka Gaimana, w której nie znalazłam nic odkrywczego – z chlubnym wyjątkiem okładki, oraz mantry „Zamknij się, Thorze”. I feel you, Loki.

Tymczasem marzec, z załamaniami pogody za oknem i nastroju wewnątrz ustroju, kończy mi się przy akompaniamencie płyty formacji Dylan.Pl, podpieranej lekturą książki Duszny kraj. Lubię melodię tłumaczeń Filipa Łobodzińskiego – a przy okazji: obcuję z noblistą. No!...

Dobrego, wiosennego kwietnia!

1 comment:

  1. Wzajemnie! Nesbo za to trzyma poziom, daj znać, jeśli jesteś zainteresowana.

    ReplyDelete