Tuesday, 20 September 2016

Portret rodzinny, czyli zapowiedź nowego.

Za dni parę zakończy się Festiwal Filmowy w Gdyni, i okaże się, co Szanowne Jury myśli o Ostatniej rodzinie - pomyślałam więc, że wtrącę kilka słów (bez spoilerów!) na temat moich wrażeń z filmu, w porównaniu z biografią panów Beksińskich pióra Magdaleny Grzebałkowskiej.

Po Portrecie podwójnym miałam coś na kształt kaca - mdliło mnie, cierpiałam na zawroty głowy i tym podobne przyjemności. Obraz tej rodziny - kochającej się, lecz absolutnie dysfunkcyjnej - nałożony na niewątpliwe talenty tak ojca, jak i syna, przyprawiał o ból głowy i ponure refleksje. A przecież było rzetelnie, z polotem i niezmiernie wciągająco. Z Ostatnią rodziną jest poniekąd podobnie, plus przy kilku scenach zmuszona byłam zamknąć oczy - a przy innych zamyślić się głęboko nad kondycją świata i ludzkości.

Co nie zmienia faktu, że jest to jeden z tych filmów, które zobaczyć trzeba, bezwarunkowo. Może nie po to, żeby od razu rzucać się na scenarzystę z krzykiem i zębami (pozdrawiamy uczestniczkę pokazu przedpremierowego w warszawskim kinie Atlantic): ale po to, żeby zrozumieć, że pomimo przekopania się przez hałdy pozostawionych przez rodzinę Beksińskich materiałów audiowizualnych pozostaje jeszcze wiele niewiadomych, bez znajomości których nie sposób wyrokować o prawdziwej naturze łączących ich uczuć. Dodanie do męskiego duetu Zdzisława i Tomasza postaci Zofii Beksińskiej (tu drobny wtręt: bez względu na to, ile - w pełni zasłużonych - pochwał usłyszycie na temat kreacji Andrzeja Seweryna i Dawida Ogrodnika, w moich oczach to Aleksandra Konieczna jest prawdziwą gwiazdą tego filmu) wprowadza dodatkową głębię i pokazuje rodzinę Beksińskich z perspektywy, o której być może dotąd nie pomyśleliście.

Innymi słowy: idźcie, zobaczcie, podyskutujcie. Warto.

W tym miejscu chciałabym również polecić Wam śledzenie programu artystycznego Pałacu w Radziejowicach na sezon letni 2017. Temat poniekąd powiązany z poprzednim - miesiąc temu miałam niekłamaną przyjemność oglądać plenerowe przedstawienie Trylogii Tebańskiej Sofoklesa - podsumowanie kursu mistrzowskiego prowadzonego przez pana Seweryna. Kurs jest pozycją cykliczną w kalendarium Pałacu: a sądząc po jakości tegorocznego spektaklu, kolejnych edycji nie powinno się przegapić.

Powyższa rekomendacja stanowi wprowadzenie do nowego rozdziału w dziejach Klonowych Książek: będę pisywać również o spektaklach teatralnych - a szczegóły, i post pierwszy (poniekąd - muzyczny...) już wkrótce. Stej tjund, i tak dalej. Pozdrowienia!

No comments:

Post a Comment