Dzień dobry, niekoniecznie z Kobry!
O Kobrze za chwilę - obiecałam ciut tegorocznych statystyk, zatem - proszę uprzejmie:
Jak dotąd, udało mi się w tym roku dokończyć lektury 109 książek: 57 z literatury rodzimej, i 52 zagranicznych (z czego 24 przeczytałam w języku oryginału). Ponadto - odświeżyłam sobie 18 pozycji, równo podzielonych na polskie i obce (4 w lengdłydżu), a 34 książkom nie dałam rady, bo i Herkules dupa, kiedy fabuły brak a wydawnictwo poskąpiło na redaktora. Nie jestem masochistką, dla idei męczyć się nie zamierzam.
Tyle liczb wszelakich. Mam nadzieję, że nie bolało?
Pięćdziesiątą szóstą polską książkę czytaną AD 2015 kończyłam w pociągu uwożącym mnie w rodzinne strony w ostatni piątek. Drogę miałam krótką, a przedział dzieliłam wyłącznie z pewnym młodym człowiekiem, który - zajęty rozmową telefoniczną - z pokorą znosił moje wybuchy śmiechu. Teraz będzie cytat symptomatyczny:
Pierwszy raz pojechałam [do Kazimierza nad Wisłą] z siostrą, która jest młodsza o dwanaście lat. Wzięłam ją niechętnie, bo bardzo jej nie lubię, ale wiedziałam, że ona zaraz się w kimś zakocha i będę miała ją z głowy.
Pani Maria poucza czytelników - na swój niepowtarzalny sposób - wielu niezwykle pożytecznych rzeczy: jak nie pić wódki; jak pożyczać pieniądze, by stracić źródełko; jak się zakochać w alkoholiku i jak płacić wysoki czynsz. Dodajmy do tego mocne przemyślenia w temacie eutanazji, chłopstwa w polityce oraz diet: i anty-poradnik jak ta lala; zresztą - powiedzmy sobie szczerze i otwarcie: w ten sposób to ja mogę się edukować w dziedzinie życia prywatnego i społecznego, więc może i owo "anty-" powinno się wykreślić? Bardzo być może.
Stwierdzenie o najseksowniejszym organie męskim - którym jest, oczywiście, mózg - również pochodzi od pani Marii, a ja, jako wdzięczna (za lekturę, nie "niesłychanie") czytelniczka, rozciągam je także na płeć piękną, bo na co jednej z drugą uroda, jeśli jej między uszami chlupie? Otóż pani Marii nie chlupie. A jeśli już miałoby się tam coś kotłować i przelewać, to z pewnością ani woda, ani żaden cienki rosołek (disclaimer: pasjami nie lubię rosołu), ale raczej takie cuś, czego ja też porcyjkę poproszę. Z górką.
I zasmażka.
Nie, nie jestem głodna. Chyba że słońca i ciepła.
Ciekawam bardzo, co Państwo czytają w listopadzie?...
O Kobrze za chwilę - obiecałam ciut tegorocznych statystyk, zatem - proszę uprzejmie:
Jak dotąd, udało mi się w tym roku dokończyć lektury 109 książek: 57 z literatury rodzimej, i 52 zagranicznych (z czego 24 przeczytałam w języku oryginału). Ponadto - odświeżyłam sobie 18 pozycji, równo podzielonych na polskie i obce (4 w lengdłydżu), a 34 książkom nie dałam rady, bo i Herkules dupa, kiedy fabuły brak a wydawnictwo poskąpiło na redaktora. Nie jestem masochistką, dla idei męczyć się nie zamierzam.
Tyle liczb wszelakich. Mam nadzieję, że nie bolało?
Pięćdziesiątą szóstą polską książkę czytaną AD 2015 kończyłam w pociągu uwożącym mnie w rodzinne strony w ostatni piątek. Drogę miałam krótką, a przedział dzieliłam wyłącznie z pewnym młodym człowiekiem, który - zajęty rozmową telefoniczną - z pokorą znosił moje wybuchy śmiechu. Teraz będzie cytat symptomatyczny:
Pierwszy raz pojechałam [do Kazimierza nad Wisłą] z siostrą, która jest młodsza o dwanaście lat. Wzięłam ją niechętnie, bo bardzo jej nie lubię, ale wiedziałam, że ona zaraz się w kimś zakocha i będę miała ją z głowy.
- Maria Czubaszek, Dzień dobry, jestem z Kobry
Pani Maria poucza czytelników - na swój niepowtarzalny sposób - wielu niezwykle pożytecznych rzeczy: jak nie pić wódki; jak pożyczać pieniądze, by stracić źródełko; jak się zakochać w alkoholiku i jak płacić wysoki czynsz. Dodajmy do tego mocne przemyślenia w temacie eutanazji, chłopstwa w polityce oraz diet: i anty-poradnik jak ta lala; zresztą - powiedzmy sobie szczerze i otwarcie: w ten sposób to ja mogę się edukować w dziedzinie życia prywatnego i społecznego, więc może i owo "anty-" powinno się wykreślić? Bardzo być może.
Stwierdzenie o najseksowniejszym organie męskim - którym jest, oczywiście, mózg - również pochodzi od pani Marii, a ja, jako wdzięczna (za lekturę, nie "niesłychanie") czytelniczka, rozciągam je także na płeć piękną, bo na co jednej z drugą uroda, jeśli jej między uszami chlupie? Otóż pani Marii nie chlupie. A jeśli już miałoby się tam coś kotłować i przelewać, to z pewnością ani woda, ani żaden cienki rosołek (disclaimer: pasjami nie lubię rosołu), ale raczej takie cuś, czego ja też porcyjkę poproszę. Z górką.
I zasmażka.
Nie, nie jestem głodna. Chyba że słońca i ciepła.
Ciekawam bardzo, co Państwo czytają w listopadzie?...
Dobroci wszelkiej,
K.W.
Imponujące statystyki, aż trochę zazdroszczę.
ReplyDeleteJa aktualnie czytam Paskudną historię (czyli nowego Miniera, bez Servaza) - tradycyjnie kilka rozwiązań bardzo mnie irytuje, co nie zmienia faktu, że wciąga jak bagno.